Kiedyś byłam idealistką, wierzyłam, że z ludźmi należy rozmawiać. Na szczęście – przszło mi.
Hej, hej, hej... zanim ktoś będzie chciał pocieszać mnie. Nie mam żadnej chandry, nie spotkało mnie nic okropnego, po prostu wpadłam na pomysł podzielić się takimi wnioskami.
Kiedyś wydało mi się, że gdyby ludzie na bieżąco mówili szczerze co myślą, byłoby mniej problemów, mniej kłótni, mniej rozpadów związków, a nawet wojen. Myliłam się. Praktyka życiowa zweryfikowała mój pogląd - był na tyle słuszny, co bzdurny. Nie mówię, że nie należy rozmawiać, jednak jest pewien wyjątek od reguły mówienia do siebie nawzajem. Tym wyjątkiem jest Twój/mój mężczyzna, chłopak, czy inny partner życiowy. Przyszło mi to do głowy w kontekście fb, ale nie tylko do tej zasady się stosuje.
▼ ▼ ▼ ▼ ▼
Zaczynę od fb – osobę, którą kochasz nie dotyczą ogólnie przyjęte normy.
To jest tak, że jeśli gadasz z kumpelą/kumplem, ta nagle zniknie z fb, to jakoś nie budzi to żadnej reakcji. Ot, zniknęła, wróciła po godzinie. Czasami przeszkadza to mniej czy bardziej, ale z zasady bez większej sensacji. Jednak na forach można wyczytać o tym jak to irytujący są mężczyźni użytkowniczek, którzy bez „z/w”, bez słowa znikają i nie wracają przez n-czasu. Dla nich mam jedną odpowiedź : "zuniwersalizujcie swoją zasadę". Oczywiście, jest to nieprzyjemne, że właśnie ta jedna osoba, której zainteresowanie jest ważne, w danym momencie olewa Cię i nie pofatyguje się nawet zwykłym z/w. Pewnie nawet pisałaś i prosiłaś, by jednak się ukulturalnił (video), ale nie przyniosło to skutku (będzie o tym dalej), so … just don’t care! :D
Mnie bardziej irytuje, gdy ludzie, a szczególnie mój chłopak, zadają pytanie, a potem znika bez słowa. Jaki jest sens zadawania pytania, gdy nie czeka się na odpowiedź? Tego nie pojmuję, ale mniejsza i oto.
Otóż, moja praktyka życiowa doprowadziła mnie do wniosku, że mężczyźni nie rozumieją co się do nich mówi
Nie mówię o przyjaciołach.
Przyjacielowi można powiedzieć wszystko wprost i bez owijania w bawełnę. Czasem z przyjacielem się nie dogadujesz, ale w gruncie rzeczy możesz powiedzieć co naprawdę myślisz, bo nawet jeśli się nie zgadzacie i to nawet się specjalnie nie pokłócicie, bo nie jesteście „na siebie skazani”. A w związku właśnie tak jest. Jest się skazanym na to uczucie, że Ci zależy, i że drugiej stronie też zależy. Kiedy chcesz rozmawiać i na bieżąco mówić, że coś jest nie tak, wychodzi na to, że znowu to Ty masz problem, bo facet…nie. On absolutnie nic Ci nie powie. Będzie za wszelką cenę omijał problem jak pudełko nitrogliceryny, której pod żadnym pozorem nie należy wstrząsać. Będzie udawał, że nic nie widzi, albo, że nic go to nie obchodzi. Możliwe również, że naprawdę nie widzi i go to nie obchodzi – i w sumie to nie wiem, co jest bardziej frustrujące.
Więc, jeśli jest jakaś cecha, jakiś powód, nawet drobiazg, na który chciałabyś zwrócić uwagę – to niech Cię ręka boska broni!
Przykład : w smsach Twój mężczyzna ma jakiś zwrot, który jest denerwujący czy z jakiegoś powodu przykry. Co zrobić?
a) Powiedzieć raz, drugi, trzeci, przy każdej okazji, do 10 gdy to się wkurzysz i wybuchniesz?
b) Zwrócić uwagę raz, potem drugi drugi raz, a przy kolejnej okazji ….na tym zakończyć rozmowę. Przecież został dwukrotnie poinformowany, że ten zwrot powoduje Twoją niechęć?
Nie trzeba mieć studiów z psychologii by dojść do wniosku, że powtarzanie się w nieskończoność nie przynosi efektów, a jednak, to właśnie pkt a stosuje większość kobiet. Znasz taki przypadek, że o coś pytasz, a on odpowiada „yyyy, coś tam, coś tam”. Czy mi się wydaje, czy to brzmi jakby tylko Cię zbywał? Na bank go poinformowałaś, że ma tak nie robić. Przestał? Nie sądzę.
Czy w ten sposób prowadzi się jakąkolwiek interesującą konwersację? Gdy rozmawiasz ze znajomymi i rozmowa specjalnie Cię nie wciąga, jest nieprzyjemna to się ją kończy, a nie ciągnie. Przecież mamy z kim rozmawiać, po co tracić czas na rzeczy w żaden sposób niezajmujące, skoro można rozmawiać i śmiać się z kimś innym? Skoro twoja druga połówka traktuje cię zbywająco, obcesowo, lub w sposób, który ci nie odpowiada nie zgadzaj się na to.
Przeproś, masz coś do roboty.
Boli? I to cholernie. Przecież chcesz, by był czuły, by mówił do Ciebie, wykazywał się inicjatywą. Ale nie daj tego po sobie poznać. Okazując to uzyskasz odwrotny efekt. On nie jest centrum twojego wszechświata. Nawet jeśli jest, to nie może o tym wiedzieć. Mając świadomość tego - nie doceni swojego szczęścia, tylko się przyzwyczai. Będzie wiedział, że cokolwiek nie napisze ty i tak jesteś miłą, kochaną, czułą jego własnością, która tylko czeka by z nim popisać, porozmawiać. I o zgrozo, stajesz się nią, na własne życzenie…
A gdy tak się staje/stało?
Trzeba odciąć smsową ( facebookową, mailową ) pępowinę.
Przeczytałam to zdanie na jakimś forum i bardzo przypadło do gustu
Na żywo to samo. Jeśli jest jakiś gest, słowa, których nie chcesz by stosował – mówisz mu, mówisz, mówisz, mówisz… i sytuacja się powtarza? Bo po raz kolejny to znowu ty widzisz i masz problem, którego on nie widzi i nie ma. Gdy zaczynasz mówić, jemu włącza się etykietka „znowu to samo” i resztę twoich słów przekierowuje do zbioru „powtórki”, których mózg już nie słucha.
Ty uśmiechnij się, zwróć uwagę raz, ewentualnie drugi. Dwa razy starczą uwierz mi ;)
Nie ma powodów by się złościć czy denerwować. Szkoda naszej polskiej urody i zmniejszania dobra narodowego z powodu jednego samca (użyłabym frajera, ale jednak wierzę, że mamy gust i nasi mężczyźni nie są z przypadku). Po prostu jak najszybciej skończ spotkanie. Bez wyjątku – czy to kolega (potencjalny chłopak), czy to Twój chłopak już miesiąc, 3 miesiące, pół roku czy rok.
Oczywiście, zrób to miło, kulturalnie i bez fochów, nawet ze śmiechem. Będzie się to powtarzać – będzie na 100%. Jak długo? Do skutku. Najwyżej ponownie podziękuj też za spotkanie zanim ono nastąpi, znajduj wymówki.
Nie ma powodów by się złościć czy denerwować. Szkoda naszej polskiej urody i zmniejszania dobra narodowego z powodu jednego samca (użyłabym frajera, ale jednak wierzę, że mamy gust i nasi mężczyźni nie są z przypadku). Po prostu jak najszybciej skończ spotkanie. Bez wyjątku – czy to kolega (potencjalny chłopak), czy to Twój chłopak już miesiąc, 3 miesiące, pół roku czy rok.
Oczywiście, zrób to miło, kulturalnie i bez fochów, nawet ze śmiechem. Będzie się to powtarzać – będzie na 100%. Jak długo? Do skutku. Najwyżej ponownie podziękuj też za spotkanie zanim ono nastąpi, znajduj wymówki.
Wbrew obiegowym opiniom mężczyźni widzą i słyszą (choć nieoficjalne badania na grupie kontrolnej dowodzą, że tylko wybiórczo), a co za tym idzie proces kojarzenia faktów przebiega u nich tak samo jak u reszty gatunku homo sapiens. Gdy zauważy, co jest przyczyną, tego, że nie ma Cię obok, zareaguje.
"Mężczyźni nie reagują na kontakt, oni reagują na brak kontaktu."
("Dlaczego mężczyźni kochają zołzy")
Gdy mu Cię obok (w telefonie czy na komputerze) zabraknie, to się postara.
A jak nie zabraknie, nie będzie mu to przeszkadzać w żaden sposób?
To odpowiedz sobie: naprawdę chcesz się męczyć z kimś kogo „nie grzejesz ani nie ziębisz”?
No piękne napisane :)
OdpowiedzUsuńSamo życie :)
Dobrze napisane :D ale moim zdaniem trzeba nabrać dystansu do związku, bo faceci często nie widzą problemu tam, gdzie kobiety robią go na siłę :D
OdpowiedzUsuńhttp://sweet-and-sour-bun.blogspot.com/
haha mężczyźni po prostu słyszą i rozumieją to co chcą :)
OdpowiedzUsuńano coś w tym jest. tylkotakie uagi np. "mówiłam Ci to juz tyle razy!" odp."alez kochanie wiesz ze ja zapominam poprostu mów mi to za kazdym razem jak znów się zapomne". znasz tą emotikonkę z GG ? idelanie według mnie opisuje proces rozmowy ze "Swoim" facetem. I tez inne małe ale co jesli normalnym staje sie że gdy jestes to "olewka"(że się tak wyrażę) gdy Cie nie ma "tęsknie kocham co się stało przepraszam już nie będe wróc" ... i tak za każdym razem średnio 3-4 razy w miesiącu ( i to tez licząc na małą częstotliwość tego zdarzenia) to pomimo że reakcja jest teoretycznie "właściwa" to i tu chyba trzeba sobie zadać pytanie jak długo tak możemy pozwolić się traktować?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Ja bym Ci za to dala Nobla ;P a tak serio to bardzo mądre i chyba zacznę to wprowadzać w życie
OdpowiedzUsuń