Kolonoskopia w znieczuleniu ogólnym z perspektywy pacjenta [moja historia]

Kolonoskopia to jedno z badań endoskopowych, które wykonuje się na czczo po oczyszczeniu jelit, dlatego najlepiej umówić się na nią w godzinach porannych, między 7:00 a 9:00. Miałam sytuację, w której nie mogłam czekać na badanie w dogodnym terminie, więc mój termin kolonoskopii został ustalony na "jak najszybciej", o godzinie 10:45.


Najbardziej bałam się źle oczyszczonego jelita, ale zaraz potem bałam się głodu. Nie dlatego, że jestem jakoś żarłoczna i ogromnie dużo podjadam, ale moje ciało źle reaguje na brak regularnych posiłków

Przyzwyczaiłam się do jedzenia mało, ale często ze względu na choroby (IBS i WZJG). Na co dzień jadam co około 3-4 godziny (koledzy z pracy śmieją się, że na przerwy chodzę jak w zegarku). Czasem, gdy wciągnie mnie praca, mogę to wydłużyć (nigdy jednak do 8 godzin). Wtedy często dopada mnie ból głowy, który potrafi być tak uciążliwy, że muszę szybko coś zjeść, najlepiej czekoladę albo banana, aby go złagodzić.

Tego właśnie się bałam najbardziej – że pękający ból głowy pokrzyżuje mi plany i będę musiała odwołać badanie w ostatniej chwili.


Przygotowanie do badania

Postanowiłam, że pomimo zaleceń dotyczących wyspania się, będę lekko niewyspana, mając około 6 godzin 30 minut snu. W dzień poprzedzający badanie wstałam bardzo wcześnie, trochę pracowałam,
o godzinie 8:00 zaczęłam jeść duży jogurt o pojemności 400 ml, co trwało około 2 godzin, a następnie o 12:00 wypiłam kubek bulionu warzywnego (bez warzyw, przelany przez sito).


W pracy wzięłam pół dnia wolnego, by odpracować godziny innego dnia. Około godziny 14-tej zaczęłam się przygotowywać do badania - wzięłam pierwszą dawkę leku i przygotowałam butelkę wody. Zadbałam też, żeby się rozluźniać, usiadłam na kanapie, włączyłam film. 


Zgodnie z planem byłam zmęczona, więc pozwoliłam sobie na serię drzemek po 30-40 min przerywanych na picie wody w ramach przygotowania. Później druga dawka leku, chodzenie do łazienki aż do wypróżniania się żółtym płynem i pójścia spać około północy. 


Moje przygotowanie preparatem CitraFleet dokładnie opisałam w poście "Prawidłowe przygotowanie do kolonoskopii"


Obudziłam się ok. 5 rano - siku, pół szklanki wody i spałam dalej. (Jest to ważne, że moim preparatem był CitraFleet, bo w przypadku np. Fortransu nie można dopijać wody po pewnej godzinie)


Spałam do 9:00 i o 9:30 wyjechałam do kliniki


Kolonoskopia w znieczuleniu ogólnym – czy warto się na to zdecydować?

Nie ukrywam, że kolonoskopia zawsze wydawała mi się przerażającym doświadczeniem, a znam osoby, które ją wspominały jako traumatyczne. Pomijając kwestię wstydliwości: tutaj lekarz naprawdę oglądał już wielu pacjentów i ich jelita - nie zrobisz na nim wrażenia. 


Dużo zależy od odczuwania bólu danej osoby, więc to, że ktoś inny przeszedł kolonoskopię bezproblemowo, nie oznacza, że u ciebie będzie tak samo. To działa również w drugą stronę – dla ciebie kolonoskopia może okazać się zupełnie bezbolesnym badaniem. 


Ja osobiście miałam pewne obawy, dlatego kiedy dowiedziałam się, że mogę to przespać, od razu zdecydowałam się na znieczulenie ogólne. 


Było to dobre rozwiązanie. Bardzo się bałam na przykład, że się nie obudzę, ale zapytałam na zamkniętej grupie na Facebooku o znieczulenie ogólne. Praktycznie wszyscy, którzy odpisali, polecali tę opcję, twierdząc, że badanie jest wtedy znacznie bardziej komfortowe i mniej stresujące niż tradycyjne.


Również w poczekalni rozmawiałam z kilkoma osobami, które miały podobne doświadczenia. Dlatego moim zdaniem warto dopłacić (u mnie byłoby to 200 zł, ale poszłam z ubezpieczenia) i wybrać znieczulenie.


Oczywiście podawanie środka dożylnie nie jest całkowicie obojętne dla organizmu, ale nie dramatyzujmy, przecież nie wykonujemy tego co tydzień, ani nawet co miesiąc. 

Ponadto wielu lekarzy uważa, że silny stres związany z doświadczeniem badaniamoże być bardziej szkodliwy dla organizmu niż samo znieczulenie. Szczególnie jeśli to jest badanie, które może być konieczne w przyszłości - przeżywając traumatyczne doświadczenie na początku, zwiększamy stres przed kolejnymi badaniami.


Kolonoskopia w znieczuleniu – jak to wygląda w praktyce?

Zacznę od samego początku, czyli od momentu, gdy dotarłam do rejestracji. Powitała mnie starsza, ale sympatyczna pielęgniarka. Otrzymałam do podpisania dokument informujący o możliwych powikłaniach, takich jak bóle głowy, brzucha czy powikłania jelitowe po zabiegu. Wskazałam także osobę towarzyszącą.


Oczywiście musiałam potwierdzić, że zapoznałam się z treścią i akceptuję ryzyko. W dokumentacji nawet wspomniana jest "śmierć pacjenta", ale trzeba pamiętać, że takie powikłania stanowią naprawdę znikomą część przypadków i nie słyszałam by zdarzyło się w Polsce ;) 
 Możecie też zapytać, czy kiedykolwiek coś takiego miało miejsce – ja zapytałam ze strachu, na co pielęgniarka odpowiedziała "jak żyję, nie na kolonoskopii", pocieszające, chociaż ciut za głośne w poczekalni ;) To po prostu standardowa procedura, więc trzeba to zaakceptować i podpisać.


Po dokumentacji dostałam kwestionariusz dotyczący moich chorób przewlekłych oraz chorób w rodzinie. Około 20 pytań, jeśli odpowiedź nie jest TAK/NIE, należy dopisać komentarz.


Czekałam na swoją kolej i zostałam zaproszona do gabinetu. Przyjęcie rozpoczęła pielęgniarka, która przejrzała moje wyniki badań (EKG, poziomy sodu, potasu oraz pełną morfologię - nie starsze niż 2 tygodnie przed badaniem) oraz ankietę dotyczącą zdrowia. Następnie dała mi jednorazowe spodenki do przebrania, wskazała łazienkę oraz miejsce, gdzie miałam odłożyć swoje spodnie i bieliznę. Jednorazowe ubranie do badania to spodenki sięgające kolan, ale z otworem z tyłu.


Gdy wróciłam, pielęgniarka założyła mi wenflon na nadgarstku, przepraszając, że będzie szczypało, ale tylko chwilę - i to prawda, wkłucie było bardziej piekące niż bolesne, pieczenie trwało może minutę i byłam gotowa iść dalej.
Lekarz, który mnie przyjął, zapytał, dlaczego przyszłam na badanie, czyli jakie były moje objawy i powody. Wyjaśniłam, że cierpiałam na bóle brzucha po lewej stronie, obecność krwi w stolcu oraz miałam wcześniejsze wyniki badań, takie jak usg brzucha oraz poprzednią kolonoskopię.


Następnie poproszono mnie o położenie się na lewym boku na łóżku. Anestezjolog zapytał mnie o moje doświadczenia z narkozą, o moje zdrowie, jeszcze raz o przyjmowane leki, ostatni posiłek i napoje. Uspokoiła mnie, mówiąc, że wszystko będzie bezbolesne. Informowała mnie skrótowo o każdym kroku (widać było jej skupienie) i poprosiła mnie o policzenie do 10. Zanim doszłam do 5, zamknęłam oczy i... obudziłam się po badaniu.




Nie pamiętam, co działo się potem, bo kolejną sceną dla mnie było błogie przebudzenie. Gdy otworzyłam oczy, stała nade mną pielęgniarka, delikatnie trzymając mnie za ramię, i powiedziała, że już "koniec spania", ale dała mi jeszcze 10 minut. Jednocześnie zaleciła mi próbować oddać gazy, mówiąc, że im szybciej się pozbędę powietrza z jelit, tym lepiej. Po około 10 minutach pojawił się lekarz wraz z wynikami. Krótko omówił wyniki, a resztę otrzymałam w formie papierowej, do przekazania gastrologowi kierującemu mnie na badanie. Pielęgniarka pomogła mi wstać i zaoferowała pomoc w przebraniu się, ale dałam radę samodzielnie, chociaż trochę kręciło mi się w głowie.


Zostałam odprowadzona do poczekalni, gdzie czekała moja siostra przez 45 minut na koniec badania. Po badaniu nie wolno być samemu oraz nie można prowadzić samochodu przez co najmniej 12 godzin. Należy też pozostać przez kolejne 20 minut w poczekalni pod opieką bliskiej osoby.


Jak się czułam po znieczuleniu?

Naprawdę dobrze ;) 


Po badaniu nie czułam się otumaniona, ale raczej niewyspana, jak po wcześniejszym pobudzeniu. Choć nie mogłabym powiedzieć, że nic mnie nie bolało - na pewno odczuwałam dyskomfort w okolicy odbytu i dołu brzucha, oraz uczucie pełności i wzdęć. Przez pierwsze 30 minut po wyjściu z przychodni unikałam picia i oczekiwałam godziny przed spożyciem pierwszego lekkiego, najlepiej płynnego posiłku. Starsza pielęgniarka z recepcji poleciła zupę krem z marchewki i ziemniaka, rosół, lub delikatne risotto. Moja siostra miała dla mnie bułkę z kremem czekoladowym, ale musiała ona jeszcze chwilę poczekać :)

Obawiałam się, że zostanę wyprowadzona z gabinetu będąc na pół przytomną i sprawię problemy siostrze, ale na szczęście tak się nie stało - byłam w pełni świadoma i ogólnie przytomna, więc mogłam jeszcze skorzystać z łazienki, aby pozbyć się części powietrza z jelit.

Następnego dnia czułam jedynie lekkie podrażnienie po lewej stronie brzucha - jakby kłucie przed okresem, ale było to naprawdę niemęczące i przypominało mi jedynie o wykonanym badaniu. Spałam dobrze przez całą noc, a po znieczuleniu nie pozostał żaden ślad.


Podsumowując...

Nigdy nie sądziłam, że powiem to o kolonoskopii, ale wspominam ją naprawdę pozytywnie. To przede wszystkim zasługa wspaniałego personelu, który zadbał o mój komfort zarówno przed, jak i po badaniu. Sama procedura w ogóle nie była dotkliwa, a ja nawet nie mam żadnych wspomnień z tym związanych. Dlatego polecam to każdemu, kto ma silny lęk i obawia się kolonoskopii tak bardzo, jak ja. Uważam, że mój stres był całkowicie nieuzasadniony, dlatego mam nadzieję, że ten wpis pomoże komuś przezwyciężyć lęki przed badaniem.


Czy z Was już ktoś miał kolonoskopię? 

Podzielcie się swoimi wrażeniami dla innych, żeby się nie bali!
Możecie komentować z kont anonimowych dla komfortu!

2 komentarze:

  1. Przeszłam już kilka razy kolonoskopię, a nigdy nie skorzystałam z znieczulenia. nawet nie zdawałam sobie sprawy, że jest taka opcja! Moje doświadczenia bez znieczulenia są dość mieszane. Badanie samo w sobie jest dość niekomfortowe, ale nie jest bolesne (poza drobnymi momentami na zakrętach). Najbardziej wstydliwe to badanie w obecności personelu medycznego. Gdybym miała poddać się kolonoskopii ponownie, być może rozważyłabym opcję znieczulenia, brzmi zdecydowanie bardziej komfortowo

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybym wiedział to wcześniej sporo by mi oszczędziło Najpierw próbowali mnie przekonać że zrobią na żywca, bo kolonoskopia to nic strasznego.
    Mam swoje własne lęki i depresję, niestety i wiedziałem od początku nic z tego. Wszyscy starali się mnie uspokoić i zapewnić, że nie ma potrzeby bać się, tyle że na badaniu, nie mogłem po prostu nie dałam rady, ciągle miałem skurcze i całe ciało nie do opanowania, jakby zamarzło. Lekarz uparł się, że muszę mieć zrobioną kolonoskopię i dał skierowanie do szpitala, a ja nie chciałem szukać alternatyw (nawet nie przyszło mi to do głowy). Wspominam na szpital i badanie NFZ okropnie, ale nie ze względu na sam pobyt w szpitalu, lecz przez podejście lekarza, który nie docenił potrzeby znieczulenia i rzucał tekstami o bzdurach i fanaberiach. Finalnie sam lekarz stwierdził, że konieczne jest podanie leków uspokajających. Jeśli zdarzy się, że będę musiał poddać się kolejnej kolonoskopii, na pewno poszukam prywatnie odrazu ze znieczuleniem ogólnym.

    OdpowiedzUsuń

Adbox