Są takie dni, gdy jedyne, na co masz ochotę, to zakopać się w miękkim kocu, patrzeć na sufit i dryfować w myślach. Świat zewnętrzny jakoś dziwnie się zaciera, a wszystko, co zwykle krzyczy o uwagę, cichnie. Możesz nie pamiętać, jaki dzień tygodnia aktualnie mamy, ale czy to ma znaczenie? Nie, nie teraz nie dzisiaj. To ten dzie, gdy tylko chcesz leżeć i marzyć.
Zwykle jesteśmy tak zajęci działaniem, że zapominamy, jak przyjemnie jest nic nie robić. Bo przecież w dorosłości "nic" to luksus. Nie chodzi nawet o lenistwo, ale o tę przestrzeń, którą sami sobie odbieramy w ciągłym biegu za czymś, co rzekomo ma nas zdefiniować. A potem nagle nadchodzi taki dzień – niespodziewany, nienarzucony przez plan czy grafik – gdy ciało mówi "stop", a głowa podpowiada, żeby się nie wyrywać. I wtedy, bez poczucia winy (albo z jego resztką, która gdzieś tam czai się w kącie), decydujesz się po prostu leżeć.
To właśnie te dni, kiedy marzenia nabierają kształtów jak chmurki pływające po niebie kotłujące się w kształty, które widzimy.
Nie tych wielkich, które wpisuje się w notatniki jako cele na przyszłość może raczej tych drobnych, które są jak mgła unosząca się nad filiżanką herbaty. Powoli paruje a ty patrzysz. Marzysz o tym, by zobaczyć ocean, chociaż wiesz, że dziś nawet nie dotrzesz do sklepu za rogiem. O napisaniu książki, choć masz otwarty laptop, a na ekranie króluje pusta strona. Marzenia po prostu są...niespieszne, a w ich delikatności kryje się coś uzdrawiającego. Jakby te chwile ciszy i bezruchu były remedium na cały ten chaos wokół.
Nie czarujmy się, bo jutro pewnie znowu wrócisz do to o list, góry zadań, maili, telefonów, które trzeba odebrać, i problemów jak Kilimnadżaro, które muszą zostać rozwiązane. Ale te leniwe dni mają w sobie magię. To one pozwalają pamiętać, że nasze życie to coś więcej niż obowiązki. Marzenia, nawet te niewielkie, to paliwo, którego potrzebujemy, by chcieć wstać z łóżka, gdy już minie faza bycia kokonem. Bo nawet jeśli nie spełnisz każdego z nich, to w ich istnieniu jest coś kojącego – przypominają o tym, że ciągle jest coś, co czeka na Ciebie za rogiem.
Więc jeśli dziś jest ten dzień, gdy chcesz po prostu leżeć – leż. Pozwól sobie. Marz o czymś, co wydaje się odległe albo zupełnie nieistotne. To momenty, które dają przestrzeń Twoim myślom, by mogły nabrać kształtów, a może nawet znaleźć drogę do czegoś realnego. A jeśli nie? No cóż, kto powiedział, że marzenia muszą mieć cel? Może czasem wystarczy, że po prostu są.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz