Sposób na zmiany po wypryskach, które nie chcą schodzić

Ten jeden prosty trik uleczy nieuleczalne pryszcze... - tak chciałam napisać klik bajt, ale i tak wyszedłby mi za długi.

Nie często marudzę na swoją twarz. Właściwie odkąd staram się używać, naturalnych kosmetyków jest z nią całkiem nieźle. Stosuję naturalną pielęgnację, 10 koreańskich kroków i ogólnie jest na plus.

Dzisiaj chciałam wam pokazać jeden z problemów, który udało mi się częściowo pokonać, a wiem, że problem dotyczy nie tylko mnie.

Co jakiś czas pojawiają mi się czerwone ślady na nosie, czerwone ślady wokół nosa, albo najgorzej wysyp małych lub większych zmian, wyprysków. Czasem jest to pojedynczy atakujący pryszcz, czasem cała kaszka małych.

Te czerwone plamy, czerwone punkty powiedzmy, że prawie nie występują, odkąd staram się w miarę regularnie robić sobie domowe maseczki ze śmietany (przepisy wrzucałam, nadal bardzo polecam), szczególnie z kurkumą.

O pryszczu co nie chciał zejść

Ponad pół roku temu wyrósł mi na nosie paskudny pryszcz.

Taki z tych najpaskudniejszych, najpierw zaczerwienienie (które myślałam, że załatwi olejek z drzewa herbacianego, jeszcze zanim paskudztwo wykwitnie, a gdzie tam!), później pojawiła się czerwona plama już konkretnego rozmiary sugerująca 'och będzie pryszcz', aż pojawiła się biała główka, cysta, którą na moje świerzbiące palce wycisnęły...

Wiem, nie należy wyciskać, ale mi to zazwyczaj pomaga.

Cały ten proces trwał pewnie niecały tydzień. Posmarować punktowo spirytusem i zostawić w spokoju... przecież powinno zadziałać.
Jednak nie zadziałało.

Wyciśnięty pryszcz zmienił się w płytki, przeźroczysto brązowy strupek (płaski jak po rozdrapaniu komara). Dalej zrobiła się zmiana podskórna, która zamiast się, goić pozostawała czerwono-plamisto-biała i wyraźnie zgrubiała. Do tego tak jak mam suchą skórę, tak w tym miejscu na nosie było tłusto? zostawał płyn. Próba ukrycia paskudztwa pod podkładem spęzła na niczym, bo podkładł spęzł z fragmentu po pryszczu. Słowem nie za ciekawie.

Taki "zgojony stan" utrzymywał się u mnie już ok. 3 miesiąc

Czy próbowałam coś z tym zrobić? Czy byłam u dermatologa.?

Oczywiście, że próbowałam i oczywiście, że byłam, problem w tym, że nic mi nie powiedziała. Nic specjalnego, był pryszcz, nie ma pryszcza, stan zapalny, nie tykać samo zejdzie...

Co mi nie pomogą z walką z pryszczem?

Próbowałam różne rzeczy. Na początek te jak wyszedł pryszcz i był typowym pryszczem.
- olej z drzewa herbacianego
- żele punktowe na wypryski (sylveco i benefit boo boo zap - oba są słabe, drugi za zdecydowanie za duże pieniądze )
- cynamon z cytryną

Nie wiele pomagały. Zresztą pryszcz się ukrył i wlazł pod skórę.
Po myślałam, że no to czas na maść ichtiolową.

Ichtiol to substancja przeciwbakteryjna, która stosowana jest przed dermatologów od końcówki XIX wieku. Maść ichtiolowa na pewno jest znana wśród osób walczących z trądzikiem. Sprawdza się idealnie na podskórne pryszcze, takie co są wypukłe, nie białe, na dotyk takie gule czasem bolą, ale nie da rady ich jeszcze (albo jak u mnie już bardziej) wycisnąć.

Śmierdząca, ciemna, tania (3-5zł) i zazwyczaj skuteczna. Po nasmarowaniu miejsca należy je zabezpieczyć plastrem, gdyż wszystko łatwo się brudzi. Niestety tym razem nie pomogła.

Później na tą zmianę jakieś kremy antytrądzikowe z apteki, używałam ich po tydzień i też nic.

Wtedy, po tych 3 mies przypomniałam sobie, że od bostonki został mi pudroderm. Zanim do niego dojdę to oczywiście używałam też wszystkim znany sudocrem, który w tym wypadku tłuścił wszystko i nie przyspieszył gojenia. Gorzej, miałam wrażenie, że zapchały mi się pory na nosie i tylko sprawa się pogorszyła.

Pudroderm na ospę... i na pryszcze?

Tego pudrodermu mam jeszcze naprawdę sporo. Podczas bostonki mimo smarowania całych rąk zużyłam mniej niż 1/5 butelki, więc reszta mi została.

Kto nie wie, temu tłumaczę. Pudroderm to płyn, którego używa się do zasuszania wyprysków skórnych podczas ospy u dzieci, jednak przypadkowo odkryłam, że świetnie sprawdza się na bostonkę u dorosłych, którą przechodziłam w listopadzie zeszłego roku.

Zasadniczo jest to po prostu puder w płynie dostępny bez recepty. Działa przeciwświądowo, ale też zapobiega nadkażeniu, ściąga skórę, powoduje przysychanie wilgotnych zmian skórnych i zmniejsza obrzęk.

Składa się z 3 składników: benzokaina (Benzocainum); lewomentol (Levomentholum); cynku tlenek (Zinci oxidum).
Dostępny w aptekach, bo jest to wyrób medyczny.

Zaczęłam używać i już po pierwszej dobie wydawała mi się zmiana trochę mniej zgrubiała, coś ruszyło. Najpierw wyglądało to źle, bo zasychające białe ślady od płynu właziły w każdą przestrzeń, każdy nawet względnie niewidoczny por wokół wypukłości, podkręślając moje suche skórki, pory.. wszystko Z tym zasychaniem trzeba pamiętać, że mocno wysusza skórę, więc najlepiej używać malutką ilość patyczkiem na miejsce docelowe.

Finalnie po 2 tygodniach wypukłość i zaczerwienienie prawie całkowicie zniknęły. Na zdjęciu pewnie nie widać, ale ja nadal widzę, gdzie tak długo utrzymywała mi sie zmiana.


PS: Zaczęłam stosować też pudrodermu na zmiany skórne na nogach. Niestety prawie każde ugryzienie komara pozostawia u mnie niegojące się ślady, które przekształcają się w wieloletnie przebarwienia na nogach. Zrobiłam zdjęcia przed ... dam znać czy wyszło po :P  Wydaje mi się, że plama na łydce jest jaśniejsza, ale moze mi się wydaje. To są wieloletnie blizny i ślady, więc może trochę zająć.

2 komentarze:

Adbox