Taki głos często można usłyszeć (ironicznie od osób, które dla zwierząt nie robią absolutnie nic).
Jednak prawdą jest, że azjatycki rynek to dzicz, jeśli chodzi o regulacje prawne dla dobrostanu zwierząt.
Tutaj Korea wybija się na ich tle.
Ponad 5 lat temu koreański rząd zapowiedział ustawę nakazującą zaprzestanie testowania na zwierzętach do 2020. Termin został przyspieszony o 2 lata. W związku z tym w grudniu 2018 w Korei[*] wszedł w życie całkowity zakaz testowania na zwierzętach, analogiczny zresztą do naszego prawa UE.
Co to oznacza zakaz testowania na zwierzętach w Korei?
Po pierwsze jest to ogromny sukces koreańskich organizacji pro zwierzęcych i współpracy z innymi organizacjami międzynarodowymi.Nie dla każdego może być to jasne, ale koreańskie społeczeństwo jest mocno w tyle do naszych europejskich standardów. Nie jest to w żadnym wypadku krytyka społeczeństwa, jednak trzeba sobie uświadomić, że obowiązuje tam inna kultura, inna mocno konserwatywna mentalność, w której zwierzę nadal jest przedmiotem do użytku. Organizacje dla zwierząt mają co robić.
Korea a wykorzystywanie zwierząt
Żeby pokazać wam jak to +/- wygląda.Myślałam, że w Korei psina jest mało popularna. Większość moich rówieśników psa nie jadą i uważa, że pies to towarzysz nie żarcie. Sporo z nich jednak psa kiedyś jadło lub eksperymentalnie, by spróbowało, chociaż ogólnie byli by za zakazem jedzenia psiny.
Także powiedzmy, że młodsze pokolenie psa nie jada.
Z okazji mistrzostw olimpijskich w koreańskich miastach został nałożony nakaz zdjęcia reklam dotyczących dań z psa.
Ciekawe dlaczego? -> https://twitter.com/koreandogs/status/763072366360551424 (wchodzicie na własną odpowiedzialność)
'Pewnie to i tak rzadkie przypadki.
Sprawdźmy:
Ponad 20 000 restauracji w Korei Południowej podaje psa jako Boshintang (gulasz) lub Gaesoju (napar wytwarzany przez gotowanie całego psa z ziołami na wolnym ogniu). Koncentrat Gaesoju jest również sprzedawany przez aż 9000 sklepów ze zdrową żywnością 'Gungangwon' , które są ironicznie rejestrowane przez Ministerstwo Zdrowia!
protest przeciwko sprzedaży psiego mięsa
Ruchy pro-zwierzece dopiero się rozwijają. Etyczny styl życia to temat rozumiany przez wąskie grupy nastolatków, studentów, młodych dorosłych. Dieta wegetariańska czy wegańska są mało popularne, dla wielu ludzi nie zrozumiałe. Łatwiej jest powiedzieć, że religia nie pozwala Ci czegoś jeść (jeśli chodzi o aspekty religijne, Koreańczycy są bardzo tolerancyjni i szanujący tradycje). Poza stolicą ciężko znaleźć miejsca z wegetariańskim jedzeniem, o wegańskim nie mówiąc.
Czy koreańskie marki testują na zwierzętach?
Na decyzję o zakazie wpłynął też fakt, że sporo dużych marek, eksportujących do Europy, już od dawna należało do stowarzyszenia na rzecz zakazu testowania kosmetyków na zwierzętach w Korei.Dlaczego?
Głównie powody wizerunkowe. Od dawna tego rodzaju testy nie są konieczne, chyba, że wymagają tego regulacje kraju docelowego np. Chiny.
Większość marek i tak tych testów nie przeprowadzała, jednak produkując na rynek europejski trzeba wziąć pod uwagę uwarunkowania klientów. A europejski klient otwarcie krytykuje praktyki testowania i wybiera produkty cruelty free.
Jak widać zakaz to konsekwentna decyzja gospodarczo-polityczna.
Koreańskie kosmetyki nietestowane na zwierzętach
Doprowadzenie do zakazu testowania na zwierzętach jest ogromnym, niezaprzeczalnym sukcesem sukcesem dla zwierząt.Tym bardziej, że Korea zrobiła to przed np. Stanami Zjednoczonymi! Oraz jest trzecim, po Indiach i Tajwanie, krajem Azji, który wprowadził regulacje prawne zabraniające testowania na zwierzętach.
Jak działa zakaz?
Tak samo jak w Europie. Jeśli jeszcze nie wiecie to już tłumaczę.
- w Korei nie wolno przeprowadzać eksperymentów na zwierzętach. Wyjątkiem są wyroby medyczne i eksperymenty naukowe, które mogą wykorzystywać zwierzęta w uzasadnionych przypadkach.
- zakaz dotyczy głównie kosmetyków, ale też: chemii domowej, chemii spożywczej, środków rolniczych np. środków ochrony roślin
To teraz praktyczniej:
1. Produkty rodzimej marki, sprzedawanej na rynku koreański nie mogą być testowane na terenie Korei
2. Produkty zagraniczne sprzedawane na terenie Korei np. produkty marek amerykańskich czy chińskich mogą być testowane na zwierzętach.
3. Produkty marek rodzimych sprzedawanych za granicą mogą być testowane na zwierzętach zgodnie z regulacjami kraju docelowego, ale nie mogą być testowane w Korei.
W głowie masz "ojej oszukują i koreańskie kosmetyki są testowane na zwierzętach, a zakaz nieprawdziwy, bo testują w Chinach"?
Nie zgadzam się. Jeżeli kupujesz europejskie marki, twierdząc, że w EU nie testuje się na zwierzętach, ale wybierasz marki takie jak L'Oreal, Maybelline, Garnier, Neutrogena (koncern Johnson&Johnson), Nivea, Sephora cosmetics czy europejskie marki z tzw "wyższej półki" jak Dior, Estee Lauder, Lancome i wiele wiele innych, to wspierasz dokładnie ten sam proceder - na terenie EU nie testują, ale są dowody na to, że nadal aktywnie testują w krajach gdzie zakazu nie ma.
Czy to oznacza, że moje koreańskie kosmetyki są cruelty free?
Niestety nie do końca.Po pierwsze rynek chiński jest ogromnym. Obecność tam jest po prostu opłacalna. Stąd wiele koreańskich marek produkuje swoje receptury już bezpośrednio w Chinach, a tam kosmetyki są testowane. Wszystkie "my nie testujemy, my nic nie możemy zrobić" - można wsadzić między bajki. Testują u siebie lub zlecają testowanie w Chinach. Proste. Nie chcą żebyśmy o tym wiedzieli, no bo po co?
Jeżeli chodzi o Chiny, to wszystkie duże marki produkują na miejscu, a nie eksportują produkty z Korei (m.in. żeby ominąć cła od importu). O ile kosmetyk jest tworzony ze znanych i powszechnych substancji, które od wielu lat stosuje się w różnych kosmetykach, to co do zasady się go nie testuje, ale jeżeli firma sama reklamuje swój produkt jako „INNOWACJA! REWOLUCJA!” to nie ma nawet opcji, żeby to nie poszło do testowania.
~ Weronika Truszczyńska 💖
Inna sprawa, że koreańskie kosmetyki nie są cruelty free z definicji. Przecież nadal mogą zawierać substancje pochodzenia zwierzęcego uzyskane w sposób nieetyczne, więc z krzywdą dla zwierząt.
Jednym z takich przykładów może być tłuszcz koński używany do produkcji kremów. Osobiście tego typu kosmetyków nie używam.
Jeżeli śledzicie trochę kryzysy w SM, to nawet mały, krótki kryzys social mediowy był nie dawno na zagranicznych grupach o Azjatyckiej Pielęgnacji (o ile to nie fake news). Jedna z niszowych marek tworząca kosmetyki "tradycyjne" na bazie tłuszczu z konia oraz tłuszczu i mleka wielbłąda, zaproponowała na instagramie kosmetyki z tłuszczu psa! Oczywiście decyzję motywowała, że byłby to produkt analogiczny do wcześniejszych, czyli tłuszcz pozyskiwany byłby jako produkt uboczny z mięsa. Miał być skupowany z rzeźni, które specjalizują się w psinie, analogicznie jak w przypadku koniny. Myślę, że nawet czytając ten opis wiele osób odczuło moralny dyskomfort.
Przestałam wątek śledzić, więc nie jestem pewna czy był to efekt kiepskiego marketingu, źle przeprowadzona kampania reklamowa oparta o fejk news, czy może plan produktu był prawdziwy, a firma wycofała się na skutek reakcji oraz po sprawdzeniu, że na rynku kosmetyk nie będzie miał wzięcia. W każdym razie nic o produktach z tłuszczem znaleźć nie mogę nowego
Różnica między jadem pszczoły czy śluzem ślimaka a tłuszczem zwierzęcym jest wg mnie ogromna (pobieranie bezbólowe, nieprzyczyniające się do śmierci, ciekawostka - marka Beneton uzyskała certyfikat PETA dotyczący metod crulety-free pozyskiwania swoich produktów odzwięrzęcych właśnie jadu i śluzu ślimaka w hodowlach).
Jednak ocena moralna jest kwestią indywidualną.
Muszę przyznać, że przeraża mnie, że w Azji jedzą mięso z psa :( To okropne. Tak samo jak testowanie kosmetyków na zwierzętach. Dobrze, że chociaż weszła ta ustawa o zakazie. Miejmy nadzieję, że i temu jedzeniu psiny wkrótce będzie koniec.
OdpowiedzUsuńTestowanie na zwiętach w Korei to straszny precedes! Uwielbiam koreańskie kosmetyki i staram się sięgać do marek całkowicie cruelty free Whamisa, Thank You Farmer, Klairs też ma :P
OdpowiedzUsuńOch nie .. ja jestem miłośniczką zwierząt i nie uważam takiego testowania. Poza tym człowieka a zwierzęcia organizm to dwie inne istoty, więc nie wiem po co to testowanie. Lepsze nie będzie, a i efektu takiego nie zobaczą..
OdpowiedzUsuńobserwuje na INSTA ;*
Jak patrzę na eksperymenty na królikach to mi mdło. Mamy 21 wiek, możemy testować na macierzach ze sztucznej skóry, po testach klinicznych nie ma sensu katować zwierząt, które są tylko po to później rozmnażane by sprawdzić czy nasz krem do twarzy jest ok, czy nasz szapon jest dość pieniący się i nie szczypie w oczy, coś co można spokojnie przeprowadzić na grupie testerskiej, a nie na zwierzętach, dla których to nie jest naturalne. Te zwierzęta są potem chociaż zdrowe, chociaż nic im nie jest, uśmiercane po eksperymencie...dla ludzkiej potrzeby posiadania nowych rzeczy???
OdpowiedzUsuńtestowane na zwierzętach jest okrutne i bezsensowne! dobrze że korea południowa wprowadziła kary za testy na zwierzętach czemu tak późno no i kiedy CHINY???
Testowaniu na zwierzętach mówię nie. Niech testują na więźniach, zwyrodnialcach a nie na zwierzętach. Staram się unikać tych produktów.
OdpowiedzUsuńDobrze piszesz
OdpowiedzUsuńGenialny wpis...
OdpowiedzUsuń