Kochamy dramy. Wszyscy, w środku. Dlatego nie ma się co dziwić, że “Don't Trust the B---- in Apartment 23” wciąż ma status kultowy, choć zniknęło z anteny lata temu.
Chloe aka... huragan w szpileczkach
Przyznam, że kiedy pierwszy raz usłyszałam tytuł "Don't Trust the B---- in Apartment 23" czyli polskie Nie zadzieraj z zołzą spod 23. , pomyślałam, że to musi być jakaś idiotyczna komedia z żartami o na poziomie pierwszej sceny - sekszeniu na torcie urodzinowym czy memiczny, rzucaniu popcornem w telewizor. Ale potem... potem zobaczyłam Krysten Ritter w roli Chloe. I przepadłam.
Nie ukrywam, że mam słabość do postaci, które są tak bardzo too much, że aż stają się magnetyczne. Chloe to żywa definicja chaosu w szpilkach. Ego wielkości Nowego Jorku, moralność na poziomie nielegalnego streamingu i twarz anioła, który właśnie podpalił twoje mieszkanie - po prostu nie da się jej nie kochać, nawet jeśli robi wszystko, żebyś jej nienawidziła. Jej szafa? Totalnie nietypowa, ale spójna z tym, kim jest – odważna, nieprzewidywalna i bardzo Chloe-style
Bridget Jones spotyka Jokera
Ten serial to nie tylko ona, choć to ona świeci najmocniej. Mamy też June – słodką, naiwną dziewczynę z krainy serników i Exceli, która wpada w wir życia u boku najbardziej nieprzewidywalnej współlokatorki w historii sitcomów. I ta relacja? To złoto. Jakby Bridget Jones zamieszkała z Jokerem, tylko w wersji pastelowo-neonowej z darmowym dostępem do Prosecco.

Dramaty?
Chloe jest jak tornado w ludzkiej skórze – przyjaźni się z Jamesem Van Der Beekiem grającym samego siebie, szantażuje, kradnie, podrzuca dzieci do opieki jak niechciane prezenty i robi to wszystko z taką gracją, że zaczynasz się zastanawiać, czy przypadkiem nie powinna być twoim nowym guru życiowym. A potem przypominasz sobie, że ona właśnie wrzuciła cię na dziwny fetyszowy vlog, bo nie zapłaciłaś czynszu na czas.
Za krótko? Może i tak. Ale wystarczająco
Ten serial nie był grzeczny, nie był poprawny i pewnie dlatego nie przetrwał więcej niż dwa sezony. Zostawił po sobie coś znacznie cenniejszego niż długie sezony: kultowy status. Chloe była antybohaterką, zanim to stało się modne. I chyba właśnie dlatego tak bardzo ją kochamy.
Bo czasem wszyscy chcemy być tą "zołzą spod 23". Przynajmniej przez pięć minut. Albo jeden wieczór, z kieliszkiem wina i kolejnym odcinkiem, który znamy już prawie na pamięć.
Nie znam serialu i chyba raczej nie poznam :)
OdpowiedzUsuń