Cieszę się, gdy nasze rodzime marki wypuszczają interesujące serie o dobrych składach w przyzwoitych cenach. Cieszę się, gdy blogerki polecają te produkty, bo dzięki temu oszczędzam czas na uczenie się na własnych błędach i na własnych pieniądzach.
Oto wprowadza na polski rynek olejek różany do mycia twarzy Bielenda. Wow!
Gdy zobaczyłam pozytywne produkty tego oto kosmetyku pomyślałam - super! Nareszcie będę mogła kupić produkt odpowiedni dla mojej cery, różany (jak moje ulubione serie z Korei), za naprawdę niską cenę (ok. 20zł), plus do tego powszechnie dostępny w Hebe, Rossmannie i innych sieciówkach. Niestety, wbrew temu co obiecuje producent nie jest to produkt dla osób o cerze wrażliwej! Właściwie mocno bym się zastanowiła zanim bym komukolwiek ten produkt poleciła. Ale pokolei.
Bielenda (Rose Care) olejek różany do mycia twarzy do cery wrażliwej - moja opinia
Przeczytajmy trochę o produkcie, żeby nie wklejać wszystkiego wrzucę wam co najważniejsze:W formie lekkiego olejku ...
- do oczyszczania delikatnej i wrażliwej skóry twarzy
- olejek z owoców róży
- kwas hialuronowy
- kompleks witamin C+E
- zawiera łagodne substancje myjące
- skutecznie rozpuszcza wszelkie zanieczyszczenia w tym zmywa makijaż, upłynnia sebum, oczyszcza skórę z zanieczyszczeń
- daje efekt satynowej miękkości, wygładzenia
- nie obciąża skóry, nie ściąga naskórka, nie wysusza go i nie narusza jego naturalnej bariery ochronnej
- produkt nie zawiera SLS i SLES
Tak Bielenda opisuje swój olejek różany do mycia twarzy. Opinie w internecie są bardzo pozytywne. Wiele blogerk oszalało na punkcie tego cuda. Posłuchałam je, chociaż pojęcia nie mam czemu nie spojrzałam na skład!
Analiza składu olejek różany bielenda
- Paraffinum Liquidum (Mineral Oil) - inaczej parafina, tworzy nieprzepuszczalną warstwę, daje wrażenie nawilżonej skóry jednak tylko sprawia wrażenie, maskuje problem suchej skóry, co więcej może powodować wypryski i zaskórniki
- Caprylic/ Capric Triglyceride - olej estrowy, emolient, zmiękcza skórę, może powodować zapychanie porów
- Glycine Soja ( Soybean) Oil - olej sojowy
- Peg-20 Glyceryl Triisostearate - emulgator, łączy wodę z olejami, może powodować zatykanie porów, PEGi są kontrowersyjnym składnikiem, nie powinnych ich używać kobiety w ciąży!
- Ethylhexyl Stearate - naturalny emulgator
- Rosa Canina (Fruit) Oil - olejek różany
- Glycerin - gliceryna
- Hydrolyzed Glycosaminoglycans - utrzymuje wode w naskórku, w preparatach myjących ogranicza podrażnienie skóry ze względu na inne substancje
- Hyaluronic Acid - kwas hialuronowy
- Tocopheryl Acetate - pochodna witaminy E
- Tocopherol - Witamina E
- beta-Sitosterlor - naturalny emolient, odpowiedzialny za stabilizację emulsji
- Squalene - emolient, naturalnym składnikiem ochronnej warstwy lipidowej skóry, natłuszcza skórę
- Ascorbyl Palmitate - pochodna witaminy C
- Lecithin - lecytyna, emulgator, działa antystatycznie
- Propylene Glycol - otrzymywany z ropy naftowej, ma właściwości nawilżające, penetruje skórę, dzięki temu ułatwia dostanie się do warstw skóry innym substancjom, może powodować podrażnienia
- Hydrogenated Vegetable Glycerides Citrate - środek zmiękczający
- Parfum (Fragrance) - zapach
- Benzyl Salicylate - olejek eteryczny
- Limonene - zapach
Raczej unikam kupowania kosmetyków, które w ogóle mają parafinę, ale nie jestem jakimś INCI-freakiem, żeby nie spróbowała, jeśli kosmetyk jest tego warty. Szczerze mówiąc nie przyjrzałam się składowi w sklepie, ani pierwszego dnia w domu. Dopiero gdy moja cera zaczęła źle reagować stwierdziłam, że coś jest nie tak.
Główne składniki to zapychacze. Tak chwalony olej różany w składzie znajduje stosunkowo daleko, bo dalej niż PEG(!). Peg-20 tak wysoko też nie jest dobrym znakiem. Kwas hialuronowy jest jeszcze dalej.
Dwa oleje z góry faktycznie zapewniają oleistą konsystencję i nic poza tym. Dalej mogłyby sprawę ratować pozytywne, naturalne składniki, ale niestety tak nie jest, bo sam produkt jest po prostu kiepski.
Czy to olejek myjący? - dokładna recenzja
Zacznę od opisu organoleptycznego - olejek ma konsystencję oleistą, pod wpływem wody tworzy delikatną pianę, którą myjemy twarz.Nie wiem skąd olejek bielendy ma aż tak dobre opinie. Myje się nim twarz naprawdę ciężko. Owszem, olejek śliza się po twarzy, piana się tworzy, ale ze zmywaniem jest kiepsko.
Olejek ma zmywać makijaż i rozpuszczać sebum, a ma problem z rozpuszczenie zwykłego niewodoodpornego podkładu!
Dalej jest tylko gorzej. Demakijaż oczu z pomocą tego olejku jest niemożliwy. Zwykły tusz do rzęs pod wpływem olejku rozpływa się i zostawia trudny do domycia efekt pandy, to samo cienie do oczu (też nie jakieś wododporne, zwykłe wibo Go Nude), mycie oczu olejkiem nie zmywa makijażu.
Przykładowe testy:
- z tuszem do rzęs(nie wodoodpornym)
- 3 różnymi pomadkami
Jak testowałam?
Umyłam skórę z olejkiem - 60 sekund pocierania miejsca
Samą wodą - 60 sekund pocierania miejsca
Mało kto tak naprawdę pociera oczy aż tak intensywnie, do tego oko jest trudniej dostępne niż ręka. Zdjęcia nie oddają dobrze tego, że produkty kosmetyczne po prostu się nie zmyły!
Tusz do rzęs:
- Tony Moly - tint
- Inglot - klasyczna pomadka kremowa satynowa
- Kat Von D - pomadka w płynie matowa
Co więcej, chwilę po umyciu, bez dostania się olejku do oczu mam wrażenie, że widzę gorzej, jakby jeszcze chwilę oko miało jaką mgiełkę. Cera lekko się świeci co chyba ma być tym efektem świeżości.
Mówi się trudno. Do demakijażu i tak mam płyn micelarny oraz po myciu olejkiem, domywam twarz delikatną pianką do cery wrażliwej. Byłby to po prostu kolejny produkt słabo spełniający swoje zadanie, ale niestety to nie koniec.
Po ok. tygodniu używania zauważyłam na twarzy lekki narzut w postaci drobnej kaszki na czole. Mimo, że jedyną nowością w mojej kosmetyczce był ten olejek nie obarczyłam go od razu winą. Nie nie odstawiłam olejku myśląc, że może to jednodniowy efekt po treningu, efekt nie przeszedł po 2-3 dniach, a nawet się pogorszyło. Po ok. 10 dniach używania tego olejku dostałam wysyp drobnych, czerwonych wyprysków!
Nie umiem stwierdzić czy to efekt zapychania czy reakcja alergiczna, ale stoi prawie cała butelka i wygląda na to, że pójdzie do wyrzucenia, bo nie oddałabym jej wrogowi (no dobra, oddam koleżance, która będzie chciała, na własną odpowiedzialność).
Czy warto kupić olejek różany dla cery wrażliwej bielendy?
Podsumowując chcę dać jakiś pozytyw tego kosmetyku. Długo się nad tym zastanawiałam, bo jest trudno, gdy ma się aż tyle przeciw. Faktycznie kosmetyk zostawia cerę nawilżoną i nie wysusza. Używałam go ok. 2 tyg i zużycie jest niewielkie, więc można powiedzieć, że olejek jest wydajny. Jedno, dwa pompnięcia wystarczą na całą twarz (o ile nie ma na niej makijażu oczu, lub demakijaż zrobi się wcześniej). W składzie nie ma SLS i SLES, do czego przykładam wagę. Poza tym zapach jest całkiem miły.
Na tym koniec pozytywów, bo po prostu nie zmywa makijażu i nie myje. Do tego skład jest za długi i nieciekawy.
Na tym koniec pozytywów, bo po prostu nie zmywa makijażu i nie myje. Do tego skład jest za długi i nieciekawy.
+ ZALETY:
- ładny zapach
- zostawia cerę nawilżoną
- wydajny
- WADY:
- skład
- słabo myje
- nie zmywa makijażu
- spowodał u mnie wypryski
Dajcie znać czy znacie ten kosmetyk i jak wam się sprawda? Kosmetyk roku czy niewypał?
PS: zaobserwujcie tutaj na blogu lub na facebooku, na pewno pojawi się więcej analiz
nie miałam i po Twojej recenzji nie kupię:)
OdpowiedzUsuńCzasami warto analizować skład kosmetyków, szczególnie jak ma się cerę wrażliwą.
OdpowiedzUsuńniestety jest to mus, nie zawsze, ale często skład zdradzi prawdziwe oblicze teorytycznie naturalnych kosmetyków
UsuńRaczej nie skuszę się na zakup tego produktu, ponieważ mam swój sprawdzony :) Pozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńużywałam tego olejku (chyba ze 3 opakowań) i byłam bardzo zadowolona. Mam cerę mieszaną w kierunku tłustej do tego wrażliwą i trądzikową. I działał świetnie ;)
OdpowiedzUsuńno to ja podziękuję, mam tendencje do zapychania więc...
OdpowiedzUsuńNigdy nie testowałam tego produktu, ale to dlatego, że nie lubię różanego zapachu :)
OdpowiedzUsuńWiem, że mam jakieś produkty z tej serii w zapasach, ale nie wiem czy ten olejek również.
OdpowiedzUsuńZawsze sprawdzam skład zanim coś kupię, np. z taką parafiną na twarzy się nienawidzę (za to w kremach do rąk i stóp jest okej). Ja to nawet na te drogeryjne olejki nie patrzę... Mamie kupiłam serum różane, bo było nienajgorsze, a ona uwielbia różę w kosmetykach ;) Czasem warto wydać troszkę więcej kasy i mieć lepszy produkt.
OdpowiedzUsuńabsolutnie się z tym zgadzam, skusiłam się dobrymi opiniami i to był niestety mój błąd :<
UsuńAno niestety trafiają się i takie kwiatki. Dla mnie najlepsza do demakijażu była oliwka Johnson i no i oczywiście azjatyckie olejki.
OdpowiedzUsuńsama ostatnio omijam parafinę szerokim łukiem :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą serię a tak samo olejek kokosowy z Bielendy:)
OdpowiedzUsuńa ja go miałam i mi się super sprawdził :)
OdpowiedzUsuńNie skusiłam się na niego właśnie ze względu na parafinę na początku składu :P
OdpowiedzUsuńNo pięknie, mam zakupiony ale jeszcze nie używałam :D teraz wiem, że poleci prosto do kosza :D
OdpowiedzUsuńChyba zacznę tu wpadać częściej :)
Świetna recenzja, a kto by się spodziewał. Sami posiadamy w sprzedaży produkty Bielendy. Może wezniesz pod testy jakieś inne produkty.
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas na zakupy
https://studio-effect.pl/
Bielenda ma wiele fajnych produktów. Cała roślinna seria (zielone opakowania) jest świetna. Uwielbiam ich olejek z opuncji, szkoda, że tutaj się nie podpisali :)
Usuń