Od kilku miesięcy coraz częściej sięgam po kosmetyki naturalne i polskie marki. Jeszcze parę lat temu ciężko było znaleźć coś naprawdę dobrego w drogeriach, a dziś półki aż się uginają od słoiczków z prostym składem, pięknym zapachem i minimalistycznym designem. Bardzo mnie to cieszy – w końcu można wspierać rodzime firmy, a przy okazji zadbać o siebie bez zbędnej chemii.
Ministerstwo Dobrego Mydła
Pierwsze miejsce na mojej półce zajmuje zdecydowanie Ministerstwo Dobrego Mydła. Ich mydło z węglem i hydrolat z róży damasceńskiej to duet idealny. Wszystko pachnie delikatnie, działa skutecznie i wygląda tak, że aż szkoda chować do szafki. Lubię w nich to, że są prawdziwe – bez marketingowej przesady, po prostu dobra jakość w słoiczku.
Mokosh
Marka, która kojarzy mi się z domowym rytuałem pielęgnacyjnym. Olejek malinowy od Mokosh to klasyk – pachnie cudownie i zostawia skórę miękką, ale nie tłustą. Ich peeling kawowy to z kolei coś, po co sięgam, gdy chcę poprawić sobie humor. Zaparzam kawę, włączam muzykę i przez chwilę mam wrażenie, że jestem w spa.
Sylveco i Vianek
To dla mnie marki-symbole początku mody na naturalną pielęgnację w Polsce. Sylveco to pierwsze kremy i toniki, które naprawdę działały. Vianek – bardziej dziewczęcy, kolorowy, pachnący łąką. Do dziś lubię wracać do ich lekkich emulsji i toników z aloesem. Mają coś swojskiego, co sprawia, że od razu czuję zaufanie.
Resibo
Zachwyciło mnie ich podejście – nowoczesne, ale wciąż bardzo naturalne. Olejek do demakijażu Resibo to absolutny hit – rozpuszcza makijaż w sekundę, a skóra po nim jest miękka i odżywiona. Do tego piękne opakowania, które chce się trzymać na wierzchu.
Clochee i Lush Botanicals
Jeśli szukacie czegoś bardziej luksusowego, to właśnie te dwie marki. Clochee ma cudowne, eleganckie formuły – kremy i sera, które pachną czystością i naturą. Lush Botanicals to z kolei czysta przyjemność – chłodne, świeże kosmetyki w szklanych słoiczkach, robione ręcznie, z dbałością o każdy detal.
Cieszę się, że polskie marki tak pięknie się rozwinęły – tworzą kosmetyki z pasją, często ręcznie, z lokalnych składników. I chyba właśnie to w nich lubię najbardziej – są prawdziwe, mają historię i pokazują, że dobry skład i prostota to najlepszy kierunek w pielęgnacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz