Ponad 5 lat temu na mojej liście „do przeczytania” pojawiła się książka „Magia Sprzątania” Marie Kondo. Ta "Magia sprzątania", która zdążyła już kilka razy trendować w Internecie (w końcu była wydana ponad 10 lat temu i przynajmniej zaliczyła trendy na instagramie i potem Tiktoku).
Kupiłam ją, postawiłam na półce i... przeleżała tam dobre kilka lat, aż w końcu, zupełnie spontanicznie, postanowiłam po nią sięgnąć.
Muszę przyznać - dobry to ruch na początek tego roku!
Teraz, kiedy jestem już po lekturze, chcę się z Wami podzielić przemyśleniami i praktycznymi wskazówkami, które udało mi się z niej wynieść.

„Magia Sprzątania” – recenzja książki Marie Kondo
Marie Kondo to specjalistka od porządkowania przestrzeni, a jej metoda – KonMari - stała się hitem na całym świecie. Książka jest podzielona na pięć głównych części: wyjaśnienie, dlaczego bałagan wraca, proces wyrzucania rzeczy, porządkowanie według kategorii, metody przechowywania oraz wpływ porządku na nasze życie. Główna idea?
Otaczaj się wyłącznie rzeczami, które sprawiają Ci radość
Ogólne wrażenia
Muszę przyznać, że książka czyta się bardzo łatwo. Marie Kondo pisze w sposób lekki, chociaż miejscami nieco powtarzalny – wiele myśli wraca jak mantra. Jednak sama koncepcja sprzątania totalnego, o której mówi autorka, zainspirowała mnie do podjęcia działania.
Kiedy po raz pierwszy przeczytałam o wyciągnięciu wszystkich rzeczy z szafy i położeniu ich na łóżku, pomyślałam: „Nie, to nie dla mnie”. Perspektywa poświęcenia całego dnia na segregowanie ubrań wydawała się przerażająca. Ale w końcu spróbowałam. I wiecie co? Było warto.
Porządkowanie krok po kroku
Marie radzi, aby proces sprzątania podzielić na kategorie:
- Ubrania
- Książki
- Papiery
- Przedmioty codziennego użytku (tzw. komono)
- Rzeczy sentymentalne
Każdą kategorię należy przeglądać w całości – wszystkie rzeczy z danej grupy w jednym miejscu. To pozwala zrozumieć skalę tego, co posiadamy, i łatwiej zdecydować, czego naprawdę potrzebujemy.
Ubrania
Zaczęłam od ubrań. Wyciągnęłam wszystko, co miałam w szafach, szufladach i nawet w praniu. Sterta na łóżku mnie przeraziła, ale nie było odwrotu. Brałam każdy element w dłonie i zadawałam sobie pytanie: „Czy to sprawia mi radość?” Jeśli nie, bez żalu trafiał do worka na oddanie. Co mnie zaskoczyło? Jak wiele rzeczy trzymałam z przyzwyczajenia, choć dawno ich nie nosiłam.
Było łatwiej, bo najgorsze było już za mną dzięki wyzwaniu przed 2025, które zrobiłam w grudniu.Książki
Marie ma dość radykalne podejście do książek. Jej zdaniem, jeśli coś leży na półce od miesięcy, to prawdopodobnie nigdy tego nie przeczytamy. Brzmi brutalnie, ale działa.
Dzięki tej zasadzie uwolniłam sporo miejsca na regałach, zachowując tylko te tytuły, które naprawdę mnie cieszą i te które naprawdę planuję przeczytać, a nie tylko trzymać...
Lokalna biblioteka dostała sporo nowych, nigdy nie czytanych pozycji, które kiedyś kupiłam, ale dzisiaj wiem - wcale ich nie przeczytam.
Plusy metody KonMari
- Przejrzystość: Dzięki metodzie KonMari zrozumiałam, jak wiele rzeczy trzymam z przyzwyczajenia, a nie z potrzeby.
- Minimalizm: Pozbycie się nadmiaru przedmiotów sprawiło, że przestrzeń stała się bardziej uporządkowana i spokojna.
- Praktyczne przechowywanie: Układanie ubrań pionowo w szufladach to prawdziwy game-changer. Wszystko widać od razu i nic się nie gniecie.
Minusy?
Choć metoda Marie Kondo ma swoich fanów, dla mnie nie jest pozbawiona wad.
Po pierwsze, brak w książce uwzględnienia kontekstu życia rodzinnego czy różnorodności stylów życia. To książka dla osób samotnych, ewentualnie w związku z drugą osobą, która się dostosuje. Nie widzę tej metody wprowadzonej w mieszkaniu ze współlokatorami albo dla rodziny dziećmi. Przy dzieciach to praktynie niemożliwe do zrealizowania – bałagan powraca, a dzieci często nie rozumieją koncepcji sortowania „rzeczy, które przynoszą radość” = wszystko przynosi przecież radość i wszystko się może przydać.
Po drugie, Marie też niewiele mówi o odpowiedzialnym pozbywaniu się rzeczy. W czasach, gdy ekologia i zrównoważony rozwój to tematy ciągle powtarzane, Marie Kondo nie wspomina o możliwości przekazywania rzeczy potrzebującym, recyklingu czy sprzedaży. Dla niej rzeczy są do wyrzucenia. Oczywiście to może być skrót myślowy do pozbycia się z naszej przestrzeni.
Wreszcie, podejście to jest dość radykalne – sprzątanie „raz a dobrze” może być przytłaczające i trudne do wykonania w jednym podejściu, zwłaszcza dla osób zapracowanych lub żyjących w ciągłym biegu. Kiedy czytasz te książkę, masz wrażenie, że by zrealizować jej rady musisz wziąć 2 tygodniowy urlop i wyrzucić wszystkich z domu, by zacząć jej metodę realizować sumiennie.
Poza tym niektóre rady, jak np. „składanie skarpet z szacunkiem,” mogą wydawać się przesadzone.
Cytaty, które warto zapamiętać
„Otaczaj się wyłącznie rzeczami, które sprawiają Ci radość.”
„Składając ubrania, wkładasz w to serce, dziękując im za ochronę Twojego ciała.”
„Porządek w domu to porządek w życiu.”
Czy warto sięgnąć po „Magię Sprzątania”?
Jeśli czujesz, że chaos w Twoim otoczeniu odbija się na Twoim samopoczuciu, to zdecydowanie tak. Na pewno znajdziesz wiele inspiracji jak temat sprzątania ugryźć. Książka może być początkiem zmian, które wykraczają poza sam porządek w szafie. Ale pamiętaj – nie traktuj wszystkiego dosłownie. Wybierz to, co pasuje do Twojego stylu życia, a resztę zostaw na półce. W końcu, jak mówi Marie: „Nie chodzi o perfekcję, ale o radość.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz