Lucerna - magiczne miasto w Szwajcarii

Lucerna to miasto wprost z bajki. Tak magiczne miejsca spodziewałabym się znaleźć w zmyślonej, niedostępnej krainie wprost z książek fantasy lub jako krajobraz z gier komputerowych, a znalazłam... w Szwajcarii.

Lucernę (lub Luzern) odwiedziłam zupełnie bez planu, przy okazji. Mam kuzynkę mieszkającą w Zurychu, którą wreszcie udało mi się odwiedzić. To ona wspomniała mi o malowniczym miasteczku i zaproponowała wypad w tę okolicę. Odległość między miastami to +/- 50 km, czyli godzinka drogi. Łatwo dostaniecie się tam autem (autostradą) lub busem (cena ~7 euro). Jest też opcja jechać pociągiem. Jeśli ktoś się wybiera do Szwajcarii warto sprawdzić w Swiss Travel Pass, szczególnie jeśli będziecie dużo jeździć po kraju i macie status studenta. Koszty za transport w Szwajcarii szybko rosną, więc może okazać się warta swojej ceny.

Wystarczy jeden dzień, by zwiedzić miasteczko. Wszystkie atrakcje miasta można dosłownie zwiedzić w ciągu pół dnia, choć moim zdaniem o wiele lepiej jest spędzić dwa pełne dni w Lucernie (żałowałam, że nie więcej) i zamieszkać w środku tej bajkowej atmosfery, choćby na krótki czas. Dodatkowo te dwa dni pozwalają na jednodniową wycieczkę do jednej z dwóch pobliskich gór na dawkę szwajcarskiej przyrody.

Lucerna, Szwajcaria - zwiedzanie

Przyjechaliśmy do Lucerny z Zurychu późnym porannym pociągiem, zostawiliśmy bagaże w naszym hotelu, a następnie wyruszyliśmy na własną wycieczkę pieszą po Lucernie, którą ukończyliśmy przed kolacją. 

Nie potrzebujcie specjalnego przewodnika, zwiedzać można pod przewodnictwem świetnej aplikacji Luzern City Guide. Ma mapę z interesującymi miejscami, krótkie objaśnienie każdego punktu oraz zdjęcia atrakcji, dzięki czemu wiesz, czego szukać. Co więcej, z aplikacji można korzystać offline.

Most Kapellbrücke (most przy kaplicy) jest symbolem Lucerny. Tu muszę zaznaczyć - w sezonie czeka was przepychanie się przez morze turystów, którzy robią sobie selfie z mostem w tle. (Kolejny powód, aby spędzić dwa dni w Lucernie - można odwiedzić most w nocy, gdy tłumy znikną). Kilka spojrzeń i łatwo zrozumieć, dlaczego Kapellbrücke jest tak popularny. Most przy kaplicy to drewniany most zbudowany w XIV wieku (oryginalny spłonął w 1993, obecnie oglądamy jego dokładną rekonstrukcję z 1994), który krzywo przecina rzekę po przekątnej, tworząc w całości malowniczy widok jak ze starych obrazów.
Po środku widzimy wieżę, niestety nie ma w niej księżniczki... to wieża ciśnień - ośmioboczna drewniana konstrukcja zbudowana około 1300 roku i używana historycznie do wielu celów, w tym do przechowywania archiwów, jako skarbiec, więzienie, a nawet sala tortur. Obecnie mieści się tam całkiem niezły sklep z pamiątkami, który dla niektórych nadal może być postrzegany jako skarbnica, jak i sala tortur (mijałam tam wielu cierpiących mężów/partnerów).
Idąc mostem możemy podziwiać zawieszone obrazy, które zostały dodane w XVII wieku i które ilustrują historię zarówno tę lokalną jak i państwową. Niestety, w wyniku pożaru znaczna część spłonęła bezpowrotnie - uratowano tylko garstkę z ponad 100 obrazów.
Idąc dalej po moście, można było wyczuć różowe, fioletowe i białe petunie, które otaczają most. Ich zapach dodaje miejscu więcej uroku.

W Lucernie możemy podziwiać jeszcze jeden drewniany most tego typu. Starszy i oryginalnie zachowany, a do tego mniej popularny wśród turystów - Spreuerbrücke

Most Spreuer zapewnia także widok na systemy wodne, które służą do regulacji poziomu wody w rzece.

Kolejnym punktem turystycznym na mapie Lucerny, był kościół jezuitów, który wznosi się nieopodal. Kościół jezuicki został zbudowany w 1666 roku i był pierwszym barokowym kościołem w Szwajcarii.
W przeciwieństwie do skromnie udekorowanych kościołów protestanckich, kościół jezuitów jest bogato zdobiony malowidłami zarówno na suficie, jak i ścianach.

Całkiem blisko znajduje się też kościół franciszkanów zbudowany w stylu gotyckim i zawierający podobno najbardziej ozdobną ambonę w Szwajcarii. Freski są oryginalne i pochodzą ze średniowiecza. Flagi wzdłuż ściany mają upamiętniać podboje Lucerny.
Kończąc kościelne przygody, zahaczyliśmy jeszcze o kościół Hof - katedra i klasztor benedyktynów. Ma charakterystyczną bryłę z zegarem o białej twarzy i złotymi wskazówkami na fasadzie. Kościół Hof jest najważniejszym renesansowym kościołem w Szwajcarii i został zbudowany w 1645 r. Po pożarze, który zniszczył poprzedni kościół.
Niedaleko drogi od Kościoła Hof znajduje się Pomnik Lwa (Lion Monument) - wg. wikipedii Pomnik szwajcarskich gwardzistów albo Lew Lucerny. Trzeba przyznać, że choć to bardzo znany zabytek (skali światowej) to pierwszy raz o nim usłyszałam. Pomnik wykuty w skale przedstawia umiejącego lwa, przekłutego strzałami. Powstał na ku czci szwajcarskich żołnierzy poległych w Paryżu w obronie króla Francji Ludwika XVI.
Zwiedzanie z przewodnikiem nas zmęczyło, więc postawiliśmy na tradycyjne szwendanie się w celu poznawania okolicy. Wszystkie najciekawsze miejsca są położone w odległościach spacerowych, więc spokojnie można wchodzić w mniejsze i większe uliczki tylko po to, by podziwiać różnorodność architektoniczną budynków w Lucernie.

Drugiego dnia przeprawiliśmy się łodzią po jeziorze Lucerna i wybraliśmy się na wędrówkę w góry, konkretnie w kierunku szczytu Rigi - 1798m (alternatywą był bardziej popularny Pilatus). Góra Rigi to skrót od Regina montium (Królowa gór). Miejsce malownicze, ale i złudne. Naczytaliśmy się sporo pozytywów o trasach na Rigi i... prawie umarliśmy z powodu upału i zmęczenia, bo to całkiem stromy spacerek się okazał (jest kolejka, jakby co). Warto było - przy zimnym piwie, oczy chłonęły zasłużoną nagrodę w postaci przepięknego widoku! Na szczycie spodziewaliśmy się kosmicznych cen (jak w naszych kochanych polskich tatrach, wchodzisz na szczyt, chcesz coś zjesć a tam batonik 10zł, mała kawa jak w starbucksie, a obiad min. 50zł), okazały się dokładnie takie same jak na dole, co było bardzo miłym zaskoczeniem.

Ceny

To teraz kilka słów o cenach. Generalnie płatności w euro lub chf są dość bolesne na polską kieszeń. 

Jeśli chodzi o cenę noclegu tu różnie można trafić. My byliśmy w hotelu, w sezonie, ale w tygodniu nie w weekend. Nie ja szukałam i rezerwowałam, ale dopytywałam. Podobno w bardzo okazyjnej cenie (last minute i ze zniżką booking) wyszło nam ok. 300 euro / noc na naszą czwórkę. Jednak ceny zazwyczaj zaczynają się od 100 euro za noc za osobę.

Inne wydatki jak wspomniałam to bilet autobusowy ok. 14 euro za dwie strony. Jedzenie generalnie tanie nie jest i to już chyba przypadłość tego kraju, że wychodzi się na przeciętny obiad i jest się stówę w plecy, bo tak conajmniej 5 CHF trzeba mieć na piwo (a i do 10 CHF w turystycznych lokalizacjach) oraz min. 20 CHF na jakieś jedzenie, chociaż nie dziwiły mnie tabliczki 29 czy 35 CHF lunch jako super okazja. Trzeba sobie wziąć polskie kwoty i PLN zamienić na CHF, zagryźć zęby i jakoś te ceny przeżyć. Takie tu są i koniec.

EURO czy CHF?

Prawie w każdym miejscu można płacić tak i tak. Turystyczne lokalizacje przyjmują euro, tak jak spora część supermarketów i sklepów jakie mijaliśmy. Jednak, jeśli skupiacie się na każdym groszu, to ceny we franku szwajcarskim zazwyczaj wychodzą na waszą korzyść, jeśli jednak jesteście turystą ze strefy euro, różnice są na tyle małe, że pewnie większość osób nie wymienia. Płaciłam jednym i drugim, bez większego znaczenia. Jeśli nagle wam zabraknie CHF, to pisałam już jak zaoszczędzić wymieniając waluty przez kantor internetowy.

Mam nadzieję, że wpis wam się spodobał :D

2 komentarze:

  1. W Lucernie akurat nie byłam. Byłam w Zurichu, Bernie i Bazylei.

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie bardzo malownicze miejsce - i świetna opcja z tą aplikacją- to taki przewodnik w telefonie, wszystko w jednym miejscu...podoba mi się takie rozwiązanie- mega wygodne!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń

Adbox