Dzieci na sprzedaż


Zdjęcie czy grafika artystyczna?

Budzi jednak pytanie: Czy sprzedalibyście swoje dzieci z biedy?


Jak się okazało, zdjęcie było prawdziwe, a dzieci faktycznie były na sprzedaż.


Powyższe zdjęcie zostało zrobione w 1948 roku w Chicago w Stanach Zjednoczonych. Pokazuje czwórkę rodzeństwa i ich matkę przy wejściu do domu. Przed nimi stoi gigantyczny znak z napisem: "4 dzieci na sprzedaż, zapytaj w środku."


Ten znak to nie tylko historyczna anegdota. To realna historia dramatu rodzinnego. 

Ray i Lucille Chalifoux, bezrobotni biedni i z 4 (prawie 5 - bo Lucille była w ciąży), stanęli w obliczu eksmisji z mieszkania. Ich desperacja doprowadziła do decyzji, która wstrząsnęła społeczeństwem - wystawili swoje dzieci na sprzedaż. Może to było wołanie o pomoc, a może akt desperacji.


Historia ta trafiła na łamy gazet, a ludzie zareagowali szybko. Podobno pojawiły się prac dorywczych, mieszkań i wsparcia finansowego. Przeczytałam "zaczęły napływać". Ale czy to wystarczyło? Czy pojedyńcze akty pomocy faktycznie są realne. 

Nie wiemy też co działo się przez kolejne lata, kiedy świat odwrócił wzrok, ale historia rodziny Chalifoux nie skończyła się na roku 48. 


Rok 1950 przyniósł kolejny cios dla rodziny. Ray opuścił rodzinę, a Lucille znalazła się w beznadziejnej sytuacji. Związała się z mężczyzną, który nie chciał mieć nic wspólnego z jej dziećmi czy dziećmi innego mężczyny, więc zmuszona była oddać je.


Los chłopców: RaeAnn i Milton, był bezlitosny i najbardziej dzisiaj szokujący. Zostani sprzedani za 2 dolary, coś ponad marne 20 dolarów w dzisiejszej wartości pieniądza. Lana i Sue Ellen miały większe szczęście - zostały adoptowane. Ale co z Bedfordem, który jeszcze nie przyszedł na świat, kiedy zrobiono to powyższe zdjęcie. Prawdopodobnie (takie informacje były załączone do zdjęcia) został oddany do przytułku zakonnic zaraz po narodzinach i został adoptowany. 


Ta historia wciąż pozostaje otwarta na interpretację i refleksję. Czy zdołamy znaleźć w niej jakieś przesłanie czy lekcję? Czy jest to tylko smutna anegdota czy ostrzeżenie przed ignorowaniem biedy i beznadziei?


Etyczny dylemat: czy wszystko na sprzedaż

To zdjęcie trafiło do mnie w czasie warsztatów etycznych i zaskakująco zyskało inne oblicze. 


Chociaż dla mnie jest symbolem tragedii ludzkiej, stawia inne pytania. Czy dzisiaj można wystawić podobny znak. Oczywiście, że nie, jednak czy w obliczu niechcianych ciąż i rosnącego problemu z niepłodnością handel dzieckiem nie jest już czymś na porządku dziennym. 


Kolejka do adopcji dzieci jest problemem, a te które są w domach dziecka często mają nieuregulowany stan prawny. Surogacja jest dostępna poza Europą. 


Czy restrykcje zapobiegają tragediom?

Na zdjęciu widzimy tylko matkę. Trochę jak zawsze - dzieci to problem kobiety. Tej kobiety w kolejnej zapewne niechcianej ciąży.


Wiele krajów wciąż stawia na restrykcje dotyczące aborcji, stawiając kobiety w sytuacji bez wyjścia. Czy w takiej rzeczywistości adopcja jest jedyną alternatywą? Czy nie jest to paradoks moralny, że forma adopcji ze wskazaniem, jak w filmie "Juno", jest nielegalna i niemożliwa w Polsce?

Dla jednych wpadka, dla innych cud, którego doczekać się nie mogą



Niepłodność staje się coraz poważniejszym problemem w społeczeństwie. Kobiety i mężczyźni borykają się z trudnościami w nabyciu dziecka legalnie, czego skutkiem jest rosnące zainteresowanie alternatywnymi metodami, takimi jak in-vitro, surogacja czy adopcja.


W XXI wieku, w czasach postępu technologicznego i społecznego, nadal zdarzają się przypadki przymusowej ciąży. Szkoda, że Polska tutaj przoduje. Mamy radykalne ugrupowania konserwatywne, jak Ordo Iuris (organizacja o powiązaniach rosyjskich), promują antyaborcyjne podejście, ograniczając wolność wyboru kobiet. To paradoks, że w dobie takiego rozwoju cywilizacyjnego nadal mówimy o przymusowej ciąży, przeciwstawiając się fundamentalnym prawom jednostki.


Samotność w decyzji o aborcji może być wynikiem braku alternatywy. Niezależnie od przyczyny, wybór ten pozostaje trudny i bolesny dla wielu kobiet. Czy adopcja mogłaby być lepszą opcją? W filmie "Juno" widzimy przykład takiej adopcji ze wskazaniem, ale w Polsce taka forma jest nielegalna i niemożliwa.


Problem surogacji, choć może być rozwiązaniem dla osób zmagających się z niepłodnością, niesie ze sobą również ryzyko dla kobiet będących surogatkami. W krajach, gdzie surogacja jest legalna, konieczne są odpowiednie regulacje, aby chronić prawa i bezpieczeństwo wszystkich zaangażowanych stron.


Ostatecznie, te tematy prowokują pytania o granice wolności jednostki, odpowiedzialności społecznej i etyki medycznej. Czy jesteśmy gotowi na odpowiedzi? Czy nasze społeczeństwo jest gotowe na zmiany, które mogą zapewnić lepszą przyszłość dla wszystkich?


Jak sprzedać dziecko?


Od 20 tysięcy do setek tysięcy złotych – tyle kosztuje „zakup dziecka”. W Czechach można je kupić za około 60 tysięcy dolarów. Tak przynajmniej wynika z informacji czeskiego serwisu Seznam Zprávy.


„Dziecko rodzi się na zamówienie, a zamawiający wnosi opłatę. (...)W pierwszej kolejności do bezpłodnych par, które z powodów zdrowotnych nie mogą same począć dziecka, ale też osoby samotne czy pary homoseksualne mogą z niej skorzystać” – informuje Seznam Zprávy.


Za usługę odpowiadała prywatna klinika z Ukrainy. Cały proces odbywa się jednak w Pradze, ponieważ czeskie przepisy dotyczące surogacji są nieprecyzyjne. Surogacja, czyli zastępcze macierzyństwo, wciąż bywa demonizowana i kryminalizowana, choć ma też ciekawy aspekt społeczny. 

Surogacja w teorii wydaje się prosta: kobieta decyduje się urodzić dziecko dla kogoś innego, a rodzice biologiczni przejmują opiekę nad noworodkiem. W praktyce jednak procedura okazuje się bardziej skomplikowana.


Gdybyśmy mówili tu o świadomej decyzji 2 stron - pary pragnącej dziecka i kobiety decydującej się na bycie 9 miesięcy opiekunką ich dziecka, co niestety sprowadza się do określenia - body leasing (wypożyczenie ciała). Jednak proceder oczywiście ma aspekt kryminalny.

Jak to wygląda wg. śledztwa dziennikarskiego?

Klinika rekrutuje do programu surogacji kobiety w trudnej sytuacji materialnej. Rodzą one dzieci w Czechach i są zmuszane do zadeklarowania, że są ich biologicznymi matkami. Następnie dobrowolnie zrzekają się praw rodzicielskich na rzecz „hipotetycznego partnera” – biologicznego dawcy spermy i kupca (często jest to również jajeczko kobiety matki, tak by DNA było rodziców, ale nie koniecznie, proces może być rzeczywiście wymagać DNA tylko 1 rodzica biologicznego). Dziecko jest dostarczane za granicę, lub odbierane osobiście. W ten sposób, jako prawny rodzic mający pełnię praw rodzicielskich, może rozpocząć proces adopcji dziecka przez swoją partnerkę.


Nieprecyzyjne czeskie przepisy sprawiają, że proces ten odbywa się praktycznie bez żadnych przeszkód. Surogacja stała się legalną formą handlu dziećmi, przyciągając zarówno bezpłodne pary, jak i osoby samotne czy homoseksualne, które w inny sposób nie miałyby szansy na potomstwo.


Czy w Polsce możliwa jest sprzedaż dziecka?


W teorii tak.

Jak to możliwe, że dziecko może trafić do obcych ludzi? 

Proces w teorii jest prosty. Kobieta, która chce sprzedać dziecko, po porodzie idzie do urzędu stanu cywilnego. Tam wskazuje, kto jest ojcem, wpisując imię i nazwisko mężczyzny biorącego udział w transakcji.


Po zarejestrowaniu ojca jako prawnego opiekuna, mężczyzna rozpoczyna proces adopcji przez swoją partnerkę. W ten sposób dziecko trafia do zupełnie obcych ludzi.


Zgodnie z polskim prawem rodzice biologiczni mogą zrzec się praw rodzicielskich tylko na rzecz adopcyjnych rodziców. Jednak ta procedura mogłaby być wykorzystywana do legalizacji sprzedaży dzieci. W Polsce proces adopcyjny jest ściśle regulowany i podlega nadzorowi sądu rodzinnego. Zrzeczenie się praw rodzicielskich musi odbywać się zgodnie z prawem i spełniać określone warunki.


Wykorzystując luki prawne, cały proces jest trudny do udowodnienia. Dlatego handel dziećmi w formie adopcji pozostaje możliwy także w Polsce, choć jest skrajnie kontrowersyjny i niemoralny.


Uznanie ojcostwa: Mężczyzna, który chce przejąć opiekę nad dzieckiem, musi najpierw uznać ojcostwo, co może zrobić w urzędzie stanu cywilnego za zgodą matki. Jeśli ojcostwo jest sporne, sprawę rozstrzyga sąd na podstawie badań genetycznych lub innych dowodów.

Zrzeczenie się praw rodzicielskich przez matkę:

  • Matka może dobrowolnie zrzec się praw rodzicielskich na rzecz biologicznego ojca.
  • Sąd rodzinny ocenia, czy jest to w najlepszym interesie dziecka.
  • Wniosek o pozbawienie praw rodzicielskich składa się do sądu opiekuńczego.

Adopcja przez partnerkę ojca:

  • Po uznaniu ojcostwa nowa partnerka może złożyć wniosek o adopcję dziecka.
  • Sąd ocenia, czy adopcja jest w najlepszym interesie dziecka.
  • W przypadku adopcji pełnej dziecko zyskuje pełne prawa do dziedziczenia i staje się formalnie córką/synem nowej partnerki.

Ograniczenia i kontrowersje

Interes dziecka: Sąd zawsze stara się działać w najlepszym interesie dziecka, dlatego sam fakt zrzeczenia się praw rodzicielskich musi być dobrze uzasadniony.

Ryzyko nadużyć: Procedura ta może być wykorzystana do legalizacji sprzedaży dzieci, ale wymaga to manipulowania sądem i dokumentami, co jest nielegalne.


Jednak za każdym „sprzedanym” dzieckiem stoi sytuacja kobiety życiowo zmuszonej do tego, by oddać ciało na rzecz "produkcji" cudzego dziecka. Dla wielu jest to jedyna szansa na wyrwanie się z biedy, ale jednocześnie oznacza to, że nie mogą zatrzymać swojego dziecka i muszą poddać się systemowi pełnemu nadużyć. Do tego nawet 80% kwoty sprzedaży pobiera pośrednik.


Surogacja wciąż pozostaje kontrowersyjna i wymaga precyzyjnych regulacji prawnych, aby chronić prawa wszystkich stron – zarówno kobiet, które decydują się na ten krok, jak i dzieci, które stają się częścią tej układanki.

1 komentarz:

  1. Matko, mi to się chce od razu płakać, jak czytam o takich sytuacjach.

    OdpowiedzUsuń

Adbox