Księżniczka Sisi zawsze będzie miała specjalne miejsce w moim sercu

Przyznam, że Sisi była jedną z moich pierwszych bajkowych bohaterek, które wywoływały we mnie taki dziwny miks pełnej fascynacji, pierwszą moją obsesją (może drugą, bo w wieku 4 lat byłam fanką kopciuszka) ale i współczucia. Byłam małą dziewczynką z wypiekami na twarzy, która na okrągło oglądała kasetę VHS z bajką o Sisi – tę z lat 90. Jej historia była tak inna od wszystkiego, co znałam: księżniczka z pięknymi sukniami, zamki, bale… a w tle jakieś nieuchwytne, smutne „coś”. 

Nawet wtedy wyczuwałam, że to nie jest do końca happy end. 


Więc kiedy zobaczyłam wywiad z Dominique Devenport w Vogue – od razu wiedziałam, że serial z 2021 muszę obejrzeć.

Ale oczywiście nie mogło być tak łatwo. Serial zniknął z Canal+, więc musiałam kombinować. 

Wiecie co jest naprawdę irytujące? Te wszystkie platformy streamingowe, które rosną jak grzby po deszczu. Netflix, HBO, Disney+, Amazon Prime... i nagle człowiek dowiaduje się, że musi wykupić dostęp do jakiegoś mikro-VOD, bo inaczej obejdzie się smakiem. Tym razem było to Play Now (mają sezon 2 i 3 ... a gdzie jest sezon 1 ja się pytam???) – oby ten serial był wart kombinacji.

Sisi jako celebrytka? To coś nowego

Czytając wywiad, zwróciłam uwagę na to, jak Dominique mówi o Sisi jako o celebrytce swoich czasów. To było dla mnie trochę odkrywcze – w bajkach czy w klasycznych filmach z Romy Schneider zawsze była pokazywana jako idealna cesarzowa, pełna wdzięku i delikatności. Tymczasem tutaj okazuje się, że musiała zmagać się z presją społeczną, oczekiwaniami, a nawet samotnością. Brzmi znajomo, prawda? Jakby XIX wiek i XXI wiek nie różniły się aż tak bardzo, jeśli chodzi o traktowanie kobiet, które są na świeczniku. Gorsety może zniknęły, ale presja – niekoniecznie.


Plus wszystkie jej pasje – konie, języki, podróże… Powiedzieć, że była dziewczyną z ADHD w czasach, kiedy nie było TikToka, to może lekka przesada, ale coś w tym jest. Była jak magnes, który przyciągał uwagę, ale też potrzebował przestrzeni, żeby oddychać. I to chyba właśnie to „oddychanie” było jej największym wyzwaniem.

Powrót do XIX wieku – z dystansu

Nie ukrywam, że uwielbiam seriale kostiumowe. „Bridgertonowie” (chociaż mnie 2 sezon rozczarował), „Downton Abbey”, „Wspaniałe Stulecie” (serial, w którym nie lubisz głównych postaci a i tak oglądasz) – to jest mój vibe. Ale chyba najbardziej fascynuje mnie to, jak takie produkcje pozwalają spojrzeć na przeszłość z pewnym dystansem. Patrzymy na bogate kostiumy i wielkie sale balowe, ale jednocześnie widzimy, jak trudne były te czasy dla kobiet. Sisi była silna, ale nawet ona musiała walczyć o swoje miejsce w tym świecie. No i te gorsety… Dominique opowiada o tym, jak zmieniały sposób chodzenia, oddychania i mówienia. Niby romantyczne, ale po kilku godzinach miała ich serdecznie dość. Zaskoczenie? Ani trochę.

Czy Sisi to bajka, czy przestroga?

Sisi to trochę jak kopciuszek, ale z plot twistem. Wychodzi za księcia, przeprowadza się do zamku, ale zamiast „żyli długo i szczęśliwie” dostajemy samotność, politykę i wieczne poszukiwanie własnej tożsamości. 


To, co przyciąga nas do takich historii, to chyba to, że pokazują ludzi, którzy mimo wszystko walczą – o siebie, o swoje marzenia. Właśnie dlatego nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć ten serial. Ciekawa jestem, czy będzie bardziej jak bajka, czy jak list ostrzegawczy przed tym, co kryje się za pięknymi obrazkami.


A Ty? Masz takie historie, które kochałaś jako dziecko, a teraz patrzysz na nie zupełnie inaczej? 

Daj znać – uwielbiam takie rozmowy! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Adbox