Nie chcę całkowicie demonizować SLS, SLSA i SLES w kosmetykach, jednak są powody, dla których warto z nich zrezygnować… albo przynajmniej lepiej zrozumieć, czym są i jak działają.
Osobiście kilka lat temu postanowiłam unikać SLS i pochodnych siarczanów (przykładowo, dlatego tak mnie poruszyła zmiana producenta Babuszki Agafii), mimo, że na pierwszy rzut oka te składniki wydają się niewinne – w końcu większość kosmetyków je zawiera, a WHO i FDA uznają je za bezpieczne dla człowieka.
Fajnie, że szampon reklamie tak ładnie się pieni... gorzej jak po żelu pod prysznic skóra robi się szorstka jak papier ścierny. Zastanawiałaś się nad tym w praktyce? Bo ja tak. I zaczęłam drążyć...
Czym są SLS, SLES i SLSA?
Zacznijmy od podstaw: 🟧 SLS (sodium lauryl sulfate) to silny detergent, który odpowiada za usuwanie brudu i tłuszczu. Jest bardzo skuteczny – na tyle, że wykorzystuje się go nie tylko w kosmetykach, ale także w środkach czystości. Działa agresywnie, co oznacza, że oprócz zanieczyszczeń usuwa także naturalne lipidy z naszej skóry. Ma udowodnione działanie wysuszające, przez co jest drażniący dla skóry.
🟧 SLES (sodium laureth sulfate) to jego łagodniejsza wersja, bo poddana procesowi etoksylacji, dzięki czemu jest mniej drażniąca, ale… wciąż działa agresywnie na warstwę lipidów skóry co długofalowo może wysuszać i podrażniać.
Co zamiast?
Disodium Laureth Sulfosuccinate jest często oznaczany skrótem 🟧 DLS. To składnik myjący, który uchodzi za znacznie łagodniejszy niż SLS i SLES, dlatego jest częściej stosowany w produktach przeznaczonych do skóry wrażliwej lub delikatnej.
Jest jeszcze 🟧 SLSA (sodium lauryl sulfoacetate). Na pierwszy rzut oka wygląda podobnie – nazwa niemal identyczna, prawda? Ale to zupełnie inna historia wytwarzania. Substancja SLSA jest pozyskiwana z olejów roślinnych, np. kokosowego czy palmowego, i choć również tworzy pianę, działa znacznie łagodniej na skórę i włosy. W kosmetykach „bezpieczniejszych dla skóry” coraz częściej zastępuje SLS i SLES, bo mniej narusza naturalną barierę ochronną.
Dlaczego to ma znaczenie?
Przyznam, że przez długi czas nie zwracałam uwagi na te nazwy na etykietach. Patrzyłam na opakowanie, które obiecywało „nawilżenie” albo „ochronę skóry”, i ufałam, że tak będzie.
Ale potem moja skóra zaczęła dawać sygnały – przesuszenie, ściągnięcie, podrażnienia. Na twarzy zwraca się na to uwagę od razu, ale swędzące łydeczki? To nie jest jasny sygnał.
Więc 3 lata temu zrobiłam mały eksperyment: odstawiłam kosmetyki z SLS i SLES. Nawet nie pytam, czy zgadniecie, bo na pewno zgadniecie. Po kilku tygodniach zauważyłam różnicę. Skóra łydek przestała się łuszczyć, a włosy mniej się plątały (a w zeszłym roku przeszłam całkowicie na pielęgnację metodą OMO).
Czy to znaczy, że SLS i SLES to zło?
Nie do końca. Są to siarkowe pochodne skuteczne, tanie i łatwo dostępne.
Dla niektórych osób będą działały bezproblemowo – zwłaszcza jeśli nie macie wrażliwej skóry, nie zauważycie różnicy. Ale jeśli chcesz kupować świadomie, zapobiegając przyszłym podrażnieniom lub obecnie zmagasz się z suchością, swędzeniem czy innymi problemami, może warto spróbować usunąć S-środki zupełnie z półki? Najłatwiej jest szukać produktów bez SLS-ów o delikatnym składzie. Nie trzeba wydawać majątku – świetnie sprawdzi się Rossmannowa marka własna Alterra (tania i dobra) czy nasza polska marka Ziaja.
Można też sięgać po pieniące się żele, jeśli lubimy dużo bąbelków, i wybierać te popularnych marek, ale z DLS i SLSA, bo choć również „pieni się” i myje, są delikatniejsze. Do tego w kosmetykach coraz częściej znajdziesz takie składniki jak coco-glucoside czy sodium cocoyl isethionate, które działają podobnie, ale szanują Twoją skórę i włosy.
Kilka moich ocen i dlaczego OK 💚 / albo NOPE ❌
Kosmetyki do kąpieli dla wrażliwców:
❌ Ziaja - pomarańczowy żel pod prysznic, 500 ml ❌
Werdykt: NOPE ❌
Dlaczego?
- Zawiera Sodium Laureth Sulfate (SLES) – detergent, który może naruszać barierę ochronną skóry, prowadząc do przesuszenia i podrażnień, szczególnie u osób z wrażliwą skórą.
- Mimo obecności łagodniejszych substancji (Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside) oraz nawilżających dodatków (Glycerin, Panthenol, oleje roślinne), obecność SLES obniża delikatność tego produktu.
💚 Ziaja żel pod prysznic (seria przeźroczysta), 500 ml 💚
Werdykt: OK 💚
Dlaczego?
- Brak SLS i SLES, które mogą działać drażniąco na skórę.
- Zawiera łagodne środki myjące, takie jak Cocamidopropyl Betaine, Disodium Laureth Sulfosuccinate, i Decyl Glucoside, które delikatnie oczyszczają skórę.
- Obecność składników nawilżających, np. Inulin i Fructose, wspiera barierę ochronną skóry.
- Choć zawiera substancje zapachowe (np. Linalool, Limonene), które mogą uczulać, są one w kosmetykach powszechne i w małych ilościach nie stanowią większego zagrożenia.
❌ Hebe Cosmetics – Cotton Flower & Lotus, 500 ml ❌
Werdykt: NOPE ❌
Dlaczego?
- Zawiera Sodium Laureth Sulfate (SLES) – składnik myjący, który może naruszać barierę ochronną skóry, powodując przesuszenie i podrażnienia, szczególnie u osób z wrażliwą skórą.
- Mimo obecności łagodniejszych substancji (np. Cocamidopropyl Betaine i Coco-Glucoside) oraz składników pielęgnacyjnych (np. Glycerin, Gossypium Herbaceum Seed Oil, Tocopherol), obecność SLES obniża łagodność produktu.
Unikaj, jeśli masz skórę wrażliwą lub suchą. SLES może być drażniący, nawet jeśli produkt zawiera ekstrakty roślinne.
💚 Hebe Naturals – Natural Body Wash Cucumber & Kiwi, 500 ml 💚
Werdykt: OK 💚
Łagodny i wegański – świetny wybór, jeśli szukasz naturalnego żelu pod prysznic w dobrej cenie (ok. 8 zł na promocji w Hebe)!
Dlaczego?
- Nie zawiera SLS ani SLES, co czyni go łagodnym dla skóry.
- Główne środki myjące, takie jak Coco-Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, i Disodium Lauryl Sulfosuccinate, są delikatne i odpowiednie nawet dla skóry wrażliwej.
- Zawiera składniki nawilżające, np. Glycerin, oraz naturalne ekstrakty, takie jak Cucumber Juice i Kiwi Juice, które wspierają pielęgnację skóry.
- Substancje zapachowe (np. Hexyl Cinnamal, Linalool) są obecne, ale na końcu składu, więc w niewielkich ilościach.
❌ Le Petit Marseillais – Strawberry żel pod prysznic, 400 ml ❌
Werdykt: NOPE ❌
Dlaczego?
- Zawiera Sodium Laureth Sulfate (SLES) – silny detergent, który może przesuszać i podrażniać skórę, szczególnie w przypadku skóry wrażliwej.
- Pomimo obecności naturalnego ekstraktu z truskawki (Fragaria Vesca Fruit Extract) i nawilżającej gliceryny, skład jest zdominowany przez SLES, co obniża jego łagodność.
- Substancje zapachowe (np. Limonene) mogą być drażniące dla osób z alergiami skórnymi.
Naturalny ekstrakt z truskawki i śliczny zapach to za mało, by zrekompensować obecność drażniącego SLES. Jeśli masz wrażliwą skórę, lepiej poszukać alternatywy!
💚 Dove – Bath Therapy Glow, płyn do kąpieli i pod prysznic, 400 ml 💚
Werdykt: OK 💚
Dlaczego?
- Nie zawiera Sodium Laureth Sulfate (SLES), co czyni go łagodniejszym dla skóry.
- Zastosowano Sodium Coco-Sulfate – delikatniejszy środek myjący, odpowiedni dla skóry normalnej i lekko wrażliwej.
- Zawiera składniki nawilżające i pielęgnujące, takie jak Glycerin, Kaolin, Cichorium Intybus Root Extract, oraz witamina B3 (Niacinamide).
- Zapachowe dodatki (np. Citronellol, Limonene) są obecne w niewielkich stężeniach, akceptowalnych dla większości użytkowników.
Bardzo przyjemny kremowy płyn o miłym zapachu.
💚 ALTERRA – Żel pod prysznic, Limonka Bio i Agawa Bio, 250 ml 💚
Werdykt: OK 💚
Dlaczego?
- Nie zawiera SLS ani SLES, co czyni go łagodniejszym dla skóry.
- Zawiera naturalne składniki aktywne, takie jak Ekstrakt z limonki, Ekstrakt z agawy, oraz olejek trawy cytrynowej (Cymbopogon Flexuosus Oil).
- Środki myjące, takie jak Lauryl Glucoside i Sodium Coco-Sulfate, są łagodniejsze niż SLS.
- Produkt nie zawiera syntetycznych zapachów – zastosowano naturalne olejki eteryczne.
- Zawiera Glycerin i Sodium PCA, które wspierają nawilżenie i regenerację skóry.
Naturalny, wegański, z dobrym składem i certyfikowanymi ekstraktami. Idealny dla skóry wrażliwej i osób ceniących naturalną pielęgnację!
Kiedy patrzę na półki w drogerii, czuję się czasem jak na lekcji eliksirów, kupa skomplikowanych nazw jakbyśmy celowo mieli to czytać i wybierać. Ale warto poświęcić chwilę na sprawdzenie etykiety. W końcu to nie magia, tylko trochę czytania, a wiele aplikacji w tym pomaga! :D
Sama myję się mydłem z lokalnej manufaktury w całości stworzonych z naturalnych tłuszczy itd.. więc problem slsów itd.. odpada :)
OdpowiedzUsuńLe Petit Marseillais mnie uczulało a teraz jest w biedronkach dałam drugą szansę bo podobno właśnie super zapach i - nope
OdpowiedzUsuńLe Petit Marseillais jest mocno przekramowaną marką, moim zdaniem. Ta oliwkowa seria Ziaji to jest jakaś porażka- raz miałam krem do twarzy tej serii i po kilku dniach odstawiłam bo miałam cerę w tragicznej formie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
hi, nice sharing ^^
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny wpis.
OdpowiedzUsuń