Rachunki. Temat, który chyba u każdego wzbudza lekkie poczucie winy, a u mnie – pełne zmęczenie. Mam wrażenie, że one żyją własnym życiem i zupełnie nie chcą się ze sobą dogadać. Czynsz w połowie miesiąca, gazownia w innym terminie, elektrownia jeszcze gdzieś indziej. A do tego te ch€@#*ne abonamenty: Netflix, Spotify, jakieś aplikacje – wszystko płaci się „jakoś”. No i to „jakoś” sprawia, że czasem zdarza mi się coś przegapić albo zapłacić za późno.
Porządek w rachunkach – jak to ogarnąć?
Stwierdziłam, że dość. Muszę znaleźć sposób, żeby nad tym zapanować. Ale nie chcę skomplikowanych systemów – potrzebuję czegoś prostego i skutecznego, co mogę zrobić od razu.
Krok 1: Zbieram wszystko w jedno miejsce
Pierwsza rzecz, którą robię, to spisanie na kartce, notesie (albo w tej chwili to robię notatniku na telefonie) wszystkich rachunków, jakie mam. Czynsz, prąd, gaz, internet, telefon, abonamenty… wszystko. Obok zapisuję terminy płatności. Już na tym etapie widzę, jak bardzo są rozstrzelone po całym miesiącu.
W sumie, nie dziwię się, że zawsze mam wrażenie chaosu.
Krok 2: Przyspieszam terminy
Kiedy mam wszystko spisane, postanawiam ogarnąć jedną rzecz: chcę płacić wszystko na raz. Niektóre rachunki mogę przyspieszyć – na przykład opłata za gaz czy telefon – nawet jeśli termin jest później, nic się nie stanie, jeśli zapłacę wcześniej. Jeśli coś wychodzi pod koniec miesiąca, spróbuję to zsynchronizować z tym, co płacę na początku. Dzięki temu nie będę ciągle myśleć, co jeszcze mam do zapłacenia.
Krok 3: Automatyzuję, co się da
Sprawdzam, które rachunki mogę ustawić na automatyczne płatności. Na przykład za Spotify i Netflix. Wiem, że niektórzy nie lubią automatycznych przelewów, ale dla mnie to ratunek – jedna rzecz mniej do zapamiętania. Jeśli rachunek się zmienia (jak za prąd czy gaz), to i tak muszę go zatwierdzić, ale przynajmniej część rzeczy załatwi się sama.
Krok 4: Zakładam kalendarz wydatków
Żeby nic mi nie umknęło, wprowadzam do kalendarza przypomnienia o płatnościach. Nie w głowie – bo tam i tak wszystko mi się miesza – tylko w aplikacji, której używam na co dzień. Wpisuję terminy, ustawiam alarm dzień wcześniej. Jeśli coś muszę zrobić ręcznie, kalendarz mi o tym przypomni. A jak mam wolną chwilę, mogę zapłacić wcześniej.
Krok 5: Tworzę budżet opłat
I tutaj najlepsze: zakładam osobne konto w banku tylko na rachunki. Każdego miesiąca, od razu po wypłacie, przelewam tam pieniądze na wszystkie opłaty +/- tyle ile wiem, że będą wynosić. Dzięki temu mam pewność, że mam czym zapłacić – a pieniądze na inne wydatki są na głównym koncie. To trochę jak podział na „rachunki” i „przyjemności”.
Mam nadzieję, że te kilka kroków pozwoli mi przestać myśleć o rachunkach jak o jakimś wielkim bałaganie.
Liczę też, że dzięki temu zacznę lepiej zarządzać moimi pieniędzmi – a może nawet znajdę trochę oszczędności?
Ja też tworzę taki kalendarz wydatków. To bardzo pomaga ogarnąć domowy budżet.
OdpowiedzUsuń